W tym temaciku zapraszam do dyskusji wszystkich fanów bitewnego systemu Warhammer 40.000. Podzielcie się Waszymi uwagami, armiami, technikami modelarskimi, strategiami, generalnie wszystkim co związane jest z tym systemem. Jeżeli temacik zyska popularność, pokusimy się o rozbudowę bitewnych gałęzi naszego forum
Swoją przygodę z Warhammerem 40k rozpocząłem całkiem niedawno, gdyż dopiero pod koniec listopada 2010 r. Swoją grę rozpocząłem od (jakże by inaczej ) Ultramarines. Mnóstwo partii przegrałem z kretesem ucząc się zasad i strategii, w końcu przesiadłem się na Blood Angels. Niby power gamerska armia, aczkolwiek zawsze uwielbiałem marinsów i rozpoczynając przygodę z młotkiem, wiedziałem że będą to Ultrasi bądź Blodzie (wtedy jeszcze nie mieli mega wypasionego Kodeksu).
W wolnej chwili (a raczej w wolnych PLNach) kompletuję Chaos Space Marine
Podsumowując, gracz nadal ze mnie kiepski jednak nowe hobby wciągnęło mnie totalnie \:D/
Ostatnio zmieniony sobota 31 mar 2012, 16:31 przez Kaktus+, łącznie zmieniany 2 razy.
W tym temaciku zapraszam do dyskusji wszystkich fanów bitewnego systemu Warhammer 40.000. Podzielcie się Waszymi uwagami, armiami, technikami modelarskimi, strategiami, generalnie wszystkim co związane jest z tym systemem. Jeżeli temacik zyska popularność, pokusimy się o rozbudowę bitewnych gałęzi naszego forum ;)
Swoją przygodę z Warhammerem 40k rozpocząłem całkiem niedawno, gdyż dopiero pod koniec listopada 2010 r. Swoją grę rozpocząłem od (jakże by inaczej ;) ) Ultramarines. Mnóstwo partii przegrałem z kretesem ucząc się zasad i strategii, w końcu przesiadłem się na Blood Angels. Niby power gamerska armia, aczkolwiek zawsze uwielbiałem marinsów i rozpoczynając przygodę z młotkiem, wiedziałem że będą to Ultrasi bądź Blodzie (wtedy jeszcze nie mieli mega wypasionego Kodeksu). W wolnej chwili (a raczej w wolnych PLNach) kompletuję Chaos Space Marine ;)
Podsumowując, gracz nadal ze mnie kiepski jednak nowe hobby wciągnęło mnie totalnie \:D/
Pieniędzożerność takich zabaw mnie przeraża i nawet nie próbuję się zainteresowac, aby się nie wciągnąć przypadkiem.
A ułatwia to sprawa, że kompletnie mi nie podchodzi klimat Warhammera .
Pieniędzożerność takich zabaw mnie przeraża i nawet nie próbuję się zainteresowac, aby się nie wciągnąć przypadkiem. A ułatwia to sprawa, że kompletnie mi nie podchodzi klimat Warhammera :-) .
Miszon pisze:Pieniędzożerność takich zabaw mnie przeraża i nawet nie próbuję się zainteresowac, aby się nie wciągnąć przypadkiem.
A ułatwia to sprawa, że kompletnie mi nie podchodzi klimat Warhammera .
Zawsze można kupować używane figurki. Poza tym, w dzisiejszych czasach jest od groma systemów bitewnych. Z najpopularniejszych wystarczy wymienić:
[quote="Miszon"]Pieniędzożerność takich zabaw mnie przeraża i nawet nie próbuję się zainteresowac, aby się nie wciągnąć przypadkiem. A ułatwia to sprawa, że kompletnie mi nie podchodzi klimat Warhammera :-) .[/quote]
Zawsze można kupować używane figurki. Poza tym, w dzisiejszych czasach jest od groma systemów bitewnych. Z najpopularniejszych wystarczy wymienić:
Nie do końca - nikt nie każe ci kupować od razu niewiadomego czego. Sa specjalne zestawy powolutku, powolutku i za parę lat owszem otworzysz szafkę a tu trochę złoty sobie leży :mrgreen: Trzeba wiedzieć od czego zacząć, co kupować itd. na pewno głównym rynkiem zbytu nie jesteśmy.
[quote="Miszon"]Pieniędzożerność [/quote] Nie do końca - nikt nie każe ci kupować od razu niewiadomego czego. Sa specjalne zestawy powolutku, powolutku i za parę lat owszem otworzysz szafkę a tu trochę złoty sobie leży :mrgreen: Trzeba wiedzieć od czego zacząć, co kupować itd. na pewno głównym rynkiem zbytu nie jesteśmy.
No tak, ale tak krok po kroczku i wydam na to tysiaka czy więcej. A przecież to tylko zwykłe plastikowe żołnierzyki .
A że jeszcze trzeba samemu to malować to kompletnie mnie przeraża.
No tak, ale tak krok po kroczku i wydam na to tysiaka czy więcej. A przecież to tylko zwykłe plastikowe żołnierzyki :-P . A że jeszcze trzeba samemu to malować to kompletnie mnie przeraża.
Wybierz sługi Imperatora albo zbuntowanych profanatorów Chaosu, wybierz zdradzieckich Xenos, a zobaczysz, że każda figurka ma własną duszę :twisted: czasem mroczną.
Owszem, wydasz tysiaka, może nawet 3, jednak to hobby tym się różni od planszówek, że po pierwsze najpierw swoich wojaków musisz złożyć, co już daje kupę frajdy. Gdy już trochę posklejasz, przychodzi czas na konwersje, by Twoi woje różnili się od tych boxowych.
Dalej, przychodzi malowanie. Nikt nie rodzi się malarzem figurek, nikt. Jeżeli chcesz być świetnym malarzem, musisz ćwiczyć i ćwiczyć i jeszcze raz ćwiczyć. Pomalować figurki potrafi każdy, dobrze pomalować, już nie.
Sam jestem do dupy malarzem, najpierw zbieram armię, która już jest na 75% kompletna na pełnym WYSIWGu. Następnie dopiero będę malował wszystko ładnie aerografem. Oszczędność czasu i pieniędzy.
Kolejny argument za: oprócz sklejania, malowania i grania, figurki są szalenie kolekcjonerskie i stanowią dobrą lokatę kapitału. Stare metale wśród kolekcjonerów potrafią ładne sumki osiągać, zdecydowanie większe niż planszówki.
Dam Ci przykład gry Space Hulk 1 ed, którą kupiłem za 350 zł i wzbudziłem na forum olbrzymie poruszenie. Kupa kasy, a gra powiązana ze światem 40k. Minie kilka lat, za grę wezmę 2 razy tyle. Zobacz po ile chodzą figurki na allegro unikatowych modeli...na tym można zarobić, jeżeli ktoś się na to nastawia.
Ostatnia kwestia. Jak tak czytam Twoje posty i widzę te (bez obrazy) głupie argumenty, to tak jakbym siebie widział dokładnie rok temu. Jeszcze na wakacjach zarzekałem się, że to głupota, strata kasy, czasu itp. Poznałem jednego człowieka, tzw. mentora który psuje Ci w głowie i wszystko się zmieniło.
To hobby tym się różni od np. planszówek, że absorbuje Cię także samemu w domowym zaciszu, gdzie pracujesz nad swoja armią, podczas gdy planszówkami cieszysz się przede wszystkim podczas gry.
Kolejna sprawa, w bitewniakach nie ma mowy o powtarzalności rozgrywek. Każda bitwa jest inna, każda. Walczysz z innym przeciwnikiem, to inna rozpiska, inna taktyka, inne modele. Nie ma dwóch identycznych partii. Owszem, z czasem wypracowujesz pewien schemat, jednak on nadal musi być elastyczny gdyż każdy gracz zaskakuje
Wracając do pieniędzy.
Przykładowo rozpoczynasz grę w WH40k marinsami. Oto koszty, które wystarczy ponieść by zacząć grę (mówimy oczywiście o boxach, nowych):
1. Battleforce około 220 zł - w tym masz piechotę, piechotę, transporter oraz piechotę latającą oraz skautów
2. Podstawka około 250 zł - w tym masz piechotę, piechotę, elity, dowódcę oraz maszynę kroczącą + drugą armię orków, którą możesz pogonić na Allegro i część kosztów się zwraca. Dodatkowo otrzymujesz księgę zasad, miarki oraz znaczniki + kostki (chyba).
3. Kodeks: 60 zł
i możesz grać.
Jeżeli chcesz zminimalizwoać koszty, kupujesz samego battleforca, a np. piechotę kupujesz na allegro. elity SM czyli termosy kosztują 40 zł za 5 chłopa, księga zasad 40 zł, dred 40 zł AoBRowy. Reszta wychodzi po kilku partiach co chcesz mieć.
Mam to zboczenie, że ja chcę mieć wszystko jest jest w kodeksie, tak więc koszta mam nieco większe Poza tym, kompletuję już 3 armię, nie zbankrutowałem a zarabiam gówniane pieniądze, więc nie jest to hobby dla bogaczy
Wybierz sługi Imperatora albo zbuntowanych profanatorów Chaosu, wybierz zdradzieckich Xenos, a zobaczysz, że każda figurka ma własną duszę :twisted: czasem mroczną.
Owszem, wydasz tysiaka, może nawet 3, jednak to hobby tym się różni od planszówek, że po pierwsze najpierw swoich wojaków musisz złożyć, co już daje kupę frajdy. Gdy już trochę posklejasz, przychodzi czas na konwersje, by Twoi woje różnili się od tych boxowych.
Dalej, przychodzi malowanie. Nikt nie rodzi się malarzem figurek, nikt. Jeżeli chcesz być świetnym malarzem, musisz ćwiczyć i ćwiczyć i jeszcze raz ćwiczyć. Pomalować figurki potrafi każdy, dobrze pomalować, już nie. Sam jestem do dupy malarzem, najpierw zbieram armię, która już jest na 75% kompletna na pełnym WYSIWGu. Następnie dopiero będę malował wszystko ładnie aerografem. Oszczędność czasu i pieniędzy.
Kolejny argument za: oprócz sklejania, malowania i grania, figurki są szalenie kolekcjonerskie i stanowią dobrą lokatę kapitału. Stare metale wśród kolekcjonerów potrafią ładne sumki osiągać, zdecydowanie większe niż planszówki. Dam Ci przykład gry Space Hulk 1 ed, którą kupiłem za 350 zł i wzbudziłem na forum olbrzymie poruszenie. Kupa kasy, a gra powiązana ze światem 40k. Minie kilka lat, za grę wezmę 2 razy tyle. Zobacz po ile chodzą figurki na allegro unikatowych modeli...na tym można zarobić, jeżeli ktoś się na to nastawia.
Ostatnia kwestia. Jak tak czytam Twoje posty i widzę te (bez obrazy) głupie argumenty, to tak jakbym siebie widział dokładnie rok temu. Jeszcze na wakacjach zarzekałem się, że to głupota, strata kasy, czasu itp. Poznałem jednego człowieka, tzw. mentora który psuje Ci w głowie ;) i wszystko się zmieniło. To hobby tym się różni od np. planszówek, że absorbuje Cię także samemu w domowym zaciszu, gdzie pracujesz nad swoja armią, podczas gdy planszówkami cieszysz się przede wszystkim podczas gry. Kolejna sprawa, w bitewniakach nie ma mowy o powtarzalności rozgrywek. Każda bitwa jest inna, każda. Walczysz z innym przeciwnikiem, to inna rozpiska, inna taktyka, inne modele. Nie ma dwóch identycznych partii. Owszem, z czasem wypracowujesz pewien schemat, jednak on nadal musi być elastyczny gdyż każdy gracz zaskakuje ;)
Wracając do pieniędzy. Przykładowo rozpoczynasz grę w WH40k marinsami. Oto koszty, które wystarczy ponieść by zacząć grę (mówimy oczywiście o boxach, nowych):
1. Battleforce około 220 zł - w tym masz piechotę, piechotę, transporter oraz piechotę latającą oraz skautów 2. Podstawka około 250 zł - w tym masz piechotę, piechotę, elity, dowódcę oraz maszynę kroczącą + drugą armię orków, którą możesz pogonić na Allegro i część kosztów się zwraca. Dodatkowo otrzymujesz księgę zasad, miarki oraz znaczniki + kostki (chyba). 3. Kodeks: 60 zł
i możesz grać. Jeżeli chcesz zminimalizwoać koszty, kupujesz samego battleforca, a np. piechotę kupujesz na allegro. elity SM czyli termosy kosztują 40 zł za 5 chłopa, księga zasad 40 zł, dred 40 zł AoBRowy. Reszta wychodzi po kilku partiach co chcesz mieć. Mam to zboczenie, że ja chcę mieć wszystko jest jest w kodeksie, tak więc koszta mam nieco większe ;) Poza tym, kompletuję już 3 armię, nie zbankrutowałem a zarabiam gówniane pieniądze, więc nie jest to hobby dla bogaczy
Musiałem wyprowadzić się z mojej graciarni, która została wymalowana i mam figurki rozpiepszone po wszystkich kątach pokoju. Jak tylko ogarnę ten bajzel, wrzucę zdjęcia mojej armii WIP (work in progress dla niewtajemniczonych) i sam zobaczysz jak cieszą oczy
Musiałem wyprowadzić się z mojej graciarni, która została wymalowana i mam figurki rozpiepszone po wszystkich kątach pokoju. Jak tylko ogarnę ten bajzel, wrzucę zdjęcia mojej armii WIP (work in progress dla niewtajemniczonych) i sam zobaczysz jak cieszą oczy ;)
Kaktus+ pisze:Ostatnia kwestia. Jak tak czytam Twoje posty i widzę te (bez obrazy) głupie argumenty
Wiesz Kaktus co kto lubi. Ja również musiałbym się zdrowo pierd.... w głowę (bez obrazy) żeby wyrzucić taką kasę na jakieś figurki, które w zasadzie tylko mogą sobie stać gdzieś na półcie i się kurzyć. A czekania na to, żeby za parę lat to sprzedać z jakimś tam zyskiem też jest nie zawsze dobre, szczególnie, że w dzisiejszych czasach to nigdy nic nie wiadomo. Równie dobrze podwinie ci się noga i będziesz musiał się wyzbyć kolekcji za marne pieniądze. Jak się ma rodzinę, to również weryfikuje pewne poglądy na życie itd....
Ale nie przejmuj się. Ja jestem z natury praktyczny i wolę wydać pieniądze na coś, co mi się przyda w przyszłości - na przykład książki , z których ja mam akurat pożytek. Dlatego też nie kupują nowych planszówek na przykład, bo i tak nie mam z kim grać, a nie ma sensu, żeby sobie leżały. W sumie jakby nie córa, to bym się pewnie pozbył nawet MM, a tak trzymam go dla niej, bo już jej się podoba, a może jak jeszcze dorośnie (i nauczy się czytać) to będzie miała się czym zająć, a nie tylko te komputery.... A że przy okazji sobie podłubię w dodatkach to inna sprawa
A i żeby było jasne, mi te figurki się całkiem podobają, ale gdybym miał wybierać, to kupiłbym sobie raczej figurki zwykłych wojaków np w skali 1:72 po tych 20-30 zł ....
[quote="Kaktus+"]Ostatnia kwestia. Jak tak czytam Twoje posty i widzę te (bez obrazy) głupie argumenty[/quote] Wiesz Kaktus co kto lubi. Ja również musiałbym się zdrowo pierd.... w głowę (bez obrazy) żeby wyrzucić taką kasę na jakieś figurki, które w zasadzie tylko mogą sobie stać gdzieś na półcie i się kurzyć. A czekania na to, żeby za parę lat to sprzedać z jakimś tam zyskiem też jest nie zawsze dobre, szczególnie, że w dzisiejszych czasach to nigdy nic nie wiadomo. Równie dobrze podwinie ci się noga i będziesz musiał się wyzbyć kolekcji za marne pieniądze. Jak się ma rodzinę, to również weryfikuje pewne poglądy na życie itd....
Ale nie przejmuj się. Ja jestem z natury praktyczny i wolę wydać pieniądze na coś, co mi się przyda w przyszłości - na przykład książki ;-) , z których ja mam akurat pożytek. Dlatego też nie kupują nowych planszówek na przykład, bo i tak nie mam z kim grać, a nie ma sensu, żeby sobie leżały. W sumie jakby nie córa, to bym się pewnie pozbył nawet MM, a tak trzymam go dla niej, bo już jej się podoba, a może jak jeszcze dorośnie (i nauczy się czytać) to będzie miała się czym zająć, a nie tylko te komputery.... A że przy okazji sobie podłubię w dodatkach to inna sprawa ;-)
A i żeby było jasne, mi te figurki się całkiem podobają, ale gdybym miał wybierać, to kupiłbym sobie raczej figurki zwykłych wojaków np w skali 1:72 po tych 20-30 zł ....
Byłem raz przypadkiem świadkiem jakichś sporych zawodów ogólnopolskich, ale powiem szczerze nie wciągnęło mnie to.
Poza tym argumenty Kaktusa są bardzo dobre.
Kaktus+ pisze:To hobby tym się różni od np. planszówek, że absorbuje Cię także samemu w domowym zaciszu, gdzie pracujesz nad swoja armią, podczas gdy planszówkami cieszysz się przede wszystkim podczas gry.
Byłem raz przypadkiem świadkiem jakichś sporych zawodów ogólnopolskich, ale powiem szczerze nie wciągnęło mnie to. Poza tym argumenty Kaktusa są bardzo dobre.[quote="Kaktus+"]To hobby tym się różni od np. planszówek, że absorbuje Cię także samemu w domowym zaciszu, gdzie pracujesz nad swoja armią, podczas gdy planszówkami cieszysz się przede wszystkim podczas gry.[/quote]takie hobby już mam - muzykowanie :-) .
Arkon pisze:A i żeby było jasne, mi te figurki się całkiem podobają, ale gdybym miał wybierać, to kupiłbym sobie raczej figurki zwykłych wojaków np w skali 1:72 po tych 20-30 zł ....
Nimi nie pograsz, bo Flames of war ma jakąś dziwną skalę i 1:72 nie pasuje
Arkon pisze:Kaktus+ napisał/a:
Ostatnia kwestia. Jak tak czytam Twoje posty i widzę te (bez obrazy) głupie argumenty
Wiesz Kaktus co kto lubi.
Czytaj dalej Arkon, głupie bo takie okazały się dla mnie i tak samo, niemal słowo w słowo jak Miszon mówiłem i się wciągnąłem.
Arkon pisze:wyrzucić taką kasę na jakieś figurki, które w zasadzie tylko mogą sobie stać gdzieś na półcie i się kurzyć. A czekania na to, żeby za parę lat to sprzedać z jakimś tam zyskiem też jest nie zawsze dobre, szczególnie, że w dzisiejszych czasach to nigdy nic nie wiadomo.
Figurki zbiera się po to by przede wszystkim grać, i jeszcze raz grać. Kolekcjonerstwo wielkiej masy to tylko efekt uboczny zboczonych ludzi (jak ja ) Podobnie jak zarabianie na tym. Nie mylcie pojęć, figurki to przede wszystkim granie, później cała reszta. Niektórzy na tym zarabiają, niektórzy powiadam, bo to tylko plus posiadania dużej ilości figurek.
Arkon pisze:Ale nie przejmuj się. Ja jestem z natury praktyczny i wolę wydać pieniądze na coś, co mi się przyda w przyszłości - na przykład książki
O widzisz, a ja książki niemal całkowicie przestałem czytać, których miejsce zajęły kodeksy i ustawy, a moja kolekcja licząca ponad 300 tytułów się kurzy i uważam je za niepotrzebny mebel tak jak Ty figurki.
Wszystko jest kwestią podejścia. Punkt widzenia zależy od punktu siedzenia
[quote="Arkon"]A i żeby było jasne, mi te figurki się całkiem podobają, ale gdybym miał wybierać, to kupiłbym sobie raczej figurki zwykłych wojaków np w skali 1:72 po tych 20-30 zł ....[/quote]
Nimi nie pograsz, bo Flames of war ma jakąś dziwną skalę i 1:72 nie pasuje ;)
[quote="Arkon"]Kaktus+ napisał/a: Ostatnia kwestia. Jak tak czytam Twoje posty i widzę te (bez obrazy) głupie argumenty
Wiesz Kaktus co kto lubi. [/quote]
Czytaj dalej Arkon, głupie bo takie okazały się dla mnie i tak samo, niemal słowo w słowo jak Miszon mówiłem i się wciągnąłem.
[quote="Arkon"]wyrzucić taką kasę na jakieś figurki, które w zasadzie tylko mogą sobie stać gdzieś na półcie i się kurzyć. A czekania na to, żeby za parę lat to sprzedać z jakimś tam zyskiem też jest nie zawsze dobre, szczególnie, że w dzisiejszych czasach to nigdy nic nie wiadomo.[/quote]
Figurki zbiera się po to by przede wszystkim grać, i jeszcze raz grać. Kolekcjonerstwo wielkiej masy to tylko efekt uboczny zboczonych ludzi (jak ja ;) ) Podobnie jak zarabianie na tym. Nie mylcie pojęć, figurki to przede wszystkim granie, później cała reszta. Niektórzy na tym zarabiają, niektórzy powiadam, bo to tylko plus posiadania dużej ilości figurek.
[quote="Arkon"]Ale nie przejmuj się. Ja jestem z natury praktyczny i wolę wydać pieniądze na coś, co mi się przyda w przyszłości - na przykład książki ;-)[/quote]
O widzisz, a ja książki niemal całkowicie przestałem czytać, których miejsce zajęły kodeksy i ustawy, a moja kolekcja licząca ponad 300 tytułów się kurzy i uważam je za niepotrzebny mebel tak jak Ty figurki.
Wszystko jest kwestią podejścia. Punkt widzenia zależy od punktu siedzenia ;)
Misiek pisze:To ja jeden segment mam zapchany książkami, drugi figurkami i planszówkami. Te hobby da się połączyć :mrgreen: . Jedyną barierą są dzieciaki jak i Arkon pisał. Z tych kumpli którzy takowe bestyje posiadają, to większość jest zarobiona i nie ma czasu na cokolwiek.
Ciężko jest połączyć, gdy się zaczyna A od 3 miesięcy siedzę nad Blood Angels i dopiero teraz widać koniec tego tunelu. Z powodu prac nad nimi, w odstawkę poszły całkowicie karty do MiMa, w kącie leży stos planszówek, których instrukcje już dawno powinienem znać na pamięć i grać...
nie wspomnę już o nauce, która leży i kwiczy :roll:
W sumie Misiek, to mam podobnie jak Ty. Moja zona podzielona jest na 3 strefy: książki, planszówki oraz bitweniaki. Do tego zaszczytne miejsce na piedestale zajmują modele redukcyjne w skali 1:72 na szafie, patrząc z pogardą na całą resztę 8-[
[quote="Misiek"]To ja jeden segment mam zapchany książkami, drugi figurkami i planszówkami. Te hobby da się połączyć :mrgreen: . Jedyną barierą są dzieciaki jak i Arkon pisał. Z tych kumpli którzy takowe bestyje posiadają, to większość jest zarobiona i nie ma czasu na cokolwiek.[/quote]
Ciężko jest połączyć, gdy się zaczyna ;) A od 3 miesięcy siedzę nad Blood Angels i dopiero teraz widać koniec tego tunelu. Z powodu prac nad nimi, w odstawkę poszły całkowicie karty do MiMa, w kącie leży stos planszówek, których instrukcje już dawno powinienem znać na pamięć i grać... nie wspomnę już o nauce, która leży i kwiczy :roll:
W sumie Misiek, to mam podobnie jak Ty. Moja zona podzielona jest na 3 strefy: książki, planszówki oraz bitweniaki. Do tego zaszczytne miejsce na piedestale zajmują modele redukcyjne w skali 1:72 na szafie, patrząc z pogardą na całą resztę 8-[
Kaktus+ pisze:Nimi nie pograsz, bo Flames of war ma jakąś dziwną skalę i 1:72 nie pasuje
A kto mówił o graniu
Kaktus+ pisze:Wszystko jest kwestią podejścia. Punkt widzenia zależy od punktu siedzenia
No przecież napisałem "co kto lubi".
Misiek, barierą jest też żona, nie ma co się oszukiwać. Żony lub dziewczyny ilu z was dziwnie się na was patrzą kiedy już zajmujecie się swoim hobby, zamiast rzucić im tą kasę na ciuchy itd
[quote="Kaktus+"]Nimi nie pograsz, bo Flames of war ma jakąś dziwną skalę i 1:72 nie pasuje [/quote]A kto mówił o graniu ;-) [quote="Kaktus+"]Wszystko jest kwestią podejścia. Punkt widzenia zależy od punktu siedzenia [/quote]No przecież napisałem "co kto lubi".
Misiek, barierą jest też żona, nie ma co się oszukiwać. Żony lub dziewczyny ilu z was dziwnie się na was patrzą kiedy już zajmujecie się swoim hobby, zamiast rzucić im tą kasę na ciuchy itd :-)
Stereotyp. Mam już wywalczone własne biurko jako stały warsztat z pozwoleniem na twórczy nieład na nim
Dokładnie.
Misiek, barierą jest też żona, nie ma co się oszukiwać. Żony lub dziewczyny ilu z was dziwnie się na was patrzą kiedy już zajmujecie się swoim hobby, zamiast rzucić im tą kasę na ciuchy itd
Od razu widać, że nie masz do czynienia z bitewniakami. Każdy początkujący gracz ma 1 stały tekst by ocyganić żonę.
- Znowu te figurki. Ile to pieniędzy kosztuje? Na pewno dużo!
- Kochanie/skarbie/słonko/żabciu/miso, przecież to są plastikowe żołnierzyki. Myślisz, że kawałek plastiku dużo kosztuje? Nonsens.
Zawsze działa, zawsze. Jak długo? To zależy jak bystra jest Twoja kobieta Poza tym, dziewczyny wcale nie tak trudno zafascynować i przynajmniej częściowo omamić. Żona prezesa naszego skromnego klubu, tak się wciągnęła, że wymalowała mu całą armię na 2500 pkt skavenów na bardzo, bardzo wysoki table+, część nawet na pro.
Tak więc jak to Misiek wspomniał, wszystko zależy i trza negocjować
Ostatnio zmieniony poniedziałek 16 maja 2011, 22:43 przez Kaktus+, łącznie zmieniany 1 raz.
[quote]Stereotyp. Mam już wywalczone własne biurko jako stały warsztat z pozwoleniem na twórczy nieład na nim :P[/quote]
Dokładnie.
[quote] Misiek, barierą jest też żona, nie ma co się oszukiwać. Żony lub dziewczyny ilu z was dziwnie się na was patrzą kiedy już zajmujecie się swoim hobby, zamiast rzucić im tą kasę na ciuchy itd :-)[/quote]
Od razu widać, że nie masz do czynienia z bitewniakami. Każdy początkujący gracz ma 1 stały tekst by ocyganić żonę.
- Znowu te figurki. Ile to pieniędzy kosztuje? Na pewno dużo! - Kochanie/skarbie/słonko/żabciu/miso, przecież to są plastikowe żołnierzyki. Myślisz, że kawałek plastiku dużo kosztuje? Nonsens.
Zawsze działa, zawsze. Jak długo? To zależy jak bystra jest Twoja kobieta ;) Poza tym, dziewczyny wcale nie tak trudno zafascynować i przynajmniej częściowo omamić. Żona prezesa naszego skromnego klubu, tak się wciągnęła, że wymalowała mu całą armię na 2500 pkt skavenów na bardzo, bardzo wysoki table+, część nawet na pro. Tak więc jak to Misiek wspomniał, wszystko zależy i trza negocjować ;)
Cóż, skoro o to "walczyłeś" to niekoniecznie stereotyp. Zresztą pogadamy z Kaktusem parę lat po ślubie, zobaczymy czy będzie dalej aż takim "zapaleńcem" :twisted: :mrgreen:
O Kaktus napisał coś jak ja jeszcze pisałem.
Kaktus+ pisze:Od razu widać, że nie masz do czynienia z bitewniakami.
Przecież pisałem, że szkoda mi pieniędzy. Inna sprawa, że żonka jest faktycznie bystra i długo bym jej raczej nie "czarował".
Cóż, skoro o to "walczyłeś" to niekoniecznie stereotyp. Zresztą pogadamy z Kaktusem parę lat po ślubie, zobaczymy czy będzie dalej aż takim "zapaleńcem" :twisted: :mrgreen:
O Kaktus napisał coś jak ja jeszcze pisałem. [quote="Kaktus+"]Od razu widać, że nie masz do czynienia z bitewniakami.[/quote]Przecież pisałem, że szkoda mi pieniędzy. Inna sprawa, że żonka jest faktycznie bystra i długo bym jej raczej nie "czarował".
Arkon pisze:Misiek, barierą jest też żona, nie ma co się oszukiwać. Żony lub dziewczyny ilu z was dziwnie się na was patrzą kiedy już zajmujecie się swoim hobby, zamiast rzucić im tą kasę na ciuchy itd
Wiesz Arkon TAK i NIE. Dawno dawno temu w odległej galaktyce itd itd..... moja pszczółka dziwnie się na mnie patrzyła jak szedłem sobie do Maga po WD i jak wydawałem kasę na mój kochany CHAOS lecz kiedy zobaczyła że nie tylko ja jestem taki szurnięty powoli zaczęła patrzeć na mnie ze zrozumieniem - uznała że opórcz mnie JEST WIĘCEJ TAKICH SZALEŃCÓW :mrgreen: . Podobna sprawa była z MIM i innymi planszówkami - musieliśmy pograć aby zmieniła zdanie. Już parę razy mieliśmy gości u siebie i była GITARA :mrgreen:
Ostatnio czytaj rok temu w lipcu jak powiedziałem że wprowadzam do oferty swego small biznesiku FIGURKI hm.. zostałem uznany za maniakalnego szaleńca, że całkowicie mną zawładnął CHAOS.... no ale po czasie się to zmieniło.
Reasumując: wpierw muszą poznać, podotykać itd itd i na końcu zrozumieć. Bo jest troche do nauki, aby rozróżnić jedne rasy od drugich itd itd....
Ostatnio zmieniony poniedziałek 16 maja 2011, 22:50 przez stave, łącznie zmieniany 1 raz.
[quote="Arkon"]Misiek, barierą jest też żona, nie ma co się oszukiwać. Żony lub dziewczyny ilu z was dziwnie się na was patrzą kiedy już zajmujecie się swoim hobby, zamiast rzucić im tą kasę na ciuchy itd[/quote] Wiesz Arkon TAK i NIE. Dawno dawno temu w odległej galaktyce itd itd..... moja pszczółka dziwnie się na mnie patrzyła jak szedłem sobie do Maga po WD i jak wydawałem kasę na mój kochany CHAOS lecz kiedy zobaczyła że nie tylko ja jestem taki szurnięty powoli zaczęła patrzeć na mnie ze zrozumieniem - uznała że opórcz mnie JEST WIĘCEJ TAKICH SZALEŃCÓW :mrgreen: . Podobna sprawa była z MIM i innymi planszówkami - musieliśmy pograć aby zmieniła zdanie. Już parę razy mieliśmy gości u siebie i była GITARA :mrgreen: Ostatnio czytaj rok temu w lipcu jak powiedziałem że wprowadzam do oferty swego small biznesiku FIGURKI hm.. zostałem uznany za maniakalnego szaleńca, że całkowicie mną zawładnął CHAOS.... no ale po czasie się to zmieniło. Reasumując: wpierw muszą poznać, podotykać itd itd i na końcu zrozumieć. Bo jest troche do nauki, aby rozróżnić jedne rasy od drugich itd itd....
stave pisze:zostałem uznany za maniakalnego szaleńca, że całkowicie mną zawładnął CHAOS.... no ale po czasie się to zmieniło.
Jak poczuła, że z tego jest grosz
Kobiety patrzą na większość rzeczy niestety przez pryzmat pieniędzy. No, ja w sumie też, chcę mieć ich jak najwięcej bym mógł zaspokoić nienasycony głód figurek i nowych planszówek, ale to zacny cel, sami musicie przyznać.
Jednak, gdy się kobiecie wytłumaczy, że spora część kolekcji jest na prawdę cenna i ma wartość (a to często jest prawdą) to zazwyczaj dają sobie siana. Poza tym, zawsze się bronię tym, że przecież na wszystko nam starcza, na kosmetyki, na ciuszki, na kino itp. a kupuje tylko za nadwyżkę kaski (to akurat nie zawsze jest prawda )
[quote="stave"]zostałem uznany za maniakalnego szaleńca, że całkowicie mną zawładnął CHAOS.... no ale po czasie się to zmieniło. [/quote]
Jak poczuła, że z tego jest grosz ;)
Kobiety patrzą na większość rzeczy niestety przez pryzmat pieniędzy. No, ja w sumie też, chcę mieć ich jak najwięcej bym mógł zaspokoić nienasycony głód figurek i nowych planszówek, ale to zacny cel, sami musicie przyznać.
Jednak, gdy się kobiecie wytłumaczy, że spora część kolekcji jest na prawdę cenna i ma wartość (a to często jest prawdą) to zazwyczaj dają sobie siana. Poza tym, zawsze się bronię tym, że przecież na wszystko nam starcza, na kosmetyki, na ciuszki, na kino itp. a kupuje tylko za nadwyżkę kaski (to akurat nie zawsze jest prawda ;) )
a tak przy okazji - nawet nie wiesz jak miło jest popatrzeć na młodych klientów którzy siedzą i ucza sie malowac u mnie - REWELKA. I nie są to osoby które sra.. pieniędzmi.
a tak przy okazji - nawet nie wiesz jak miło jest popatrzeć na młodych klientów którzy siedzą i ucza sie malowac u mnie - REWELKA. I nie są to osoby które sra.. pieniędzmi.
stave pisze:a tak przy okazji - nawet nie wiesz jak miło jest popatrzeć na młodych klientów którzy siedzą i ucza sie malowac u mnie - REWELKA. I nie są to osoby które sra.. pieniędzmi.
A to z kolei nazywa się szkoleniem sobie nowej klienteli i stanowi niecny, długofalowy plan Wielkiego Mistrza Chaosu - Stavagarda Destruktora, który już posiadł ich młodzieńcze dusze
[quote="stave"]a tak przy okazji - nawet nie wiesz jak miło jest popatrzeć na młodych klientów którzy siedzą i ucza sie malowac u mnie - REWELKA. I nie są to osoby które sra.. pieniędzmi.[/quote]
A to z kolei nazywa się szkoleniem sobie nowej klienteli i stanowi niecny, długofalowy plan Wielkiego Mistrza Chaosu - Stavagarda Destruktora, który już posiadł ich młodzieńcze dusze :P
Ekipie remontowej też w weekend tłumaczyłem jak długo maluje się figurki, a że sami malują ściany to wiedzą że trzeba czekać aż podeschnie. Także do nich takie przekonywanie trafiło.
Hehe, to musiała być rewelka rozmowa .
Zgadzam się poza tym - dopóki było z kasą OK, to nie kręciła nosem, że przygotowuję albo prowadzę audycje w webradio, z czego nie mam choćby złocisza. Jak się zrobiło gorzej, to zaczęło się marudzenie i że w końcu miałem z tego marudzenia wyrzuty sumienia, to musiałem zarzucić radio...
[quote]Ekipie remontowej też w weekend tłumaczyłem jak długo maluje się figurki, [b]a że sami malują ściany[/b] to wiedzą że trzeba czekać aż podeschnie. Także do nich takie przekonywanie trafiło.[/quote]Hehe, to musiała być rewelka rozmowa :-P .
Zgadzam się poza tym - dopóki było z kasą OK, to nie kręciła nosem, że przygotowuję albo prowadzę audycje w webradio, z czego nie mam choćby złocisza. Jak się zrobiło gorzej, to zaczęło się marudzenie i że w końcu miałem z tego marudzenia wyrzuty sumienia, to musiałem zarzucić radio...
Wiesz u mnie to WIARA i wpływ CHAOSU przełamał barierę mej pszczółki :mrgreen: [b]Stavagard Destruktor[/b] ciekawe zaprawdę ciekawe towarzyszu :mrgreen:
Ależ Panowie, czytajcie ze zrozumieniem , przecież nie twierdzę, że one koniecznie muszą Wam zabronić się tym zajmować czy coś podobnego (mam wrażenie, że tak odebraliście moją wypowiedź), tylko że "dziwnie patrzą" na takie praktyki, czy też znacząco pukają się w głowę :? . Prędzej czy później NA OGÓŁ się z tym jednak pogodzą.
Hmmmm, czemu rozmowa tutaj kręci się wśród ludzi, którzy mają około 30-tki? :-k
Ależ Panowie, czytajcie ze zrozumieniem :-) , przecież nie twierdzę, że one koniecznie muszą Wam zabronić się tym zajmować czy coś podobnego (mam wrażenie, że tak odebraliście moją wypowiedź), tylko że "dziwnie patrzą" na takie praktyki, czy też znacząco pukają się w głowę :? . Prędzej czy później NA OGÓŁ się z tym jednak pogodzą.
Hmmmm, czemu rozmowa tutaj kręci się wśród ludzi, którzy mają około 30-tki? :-k
W 40 000 nie grałem, ale może coś podpowiem.
Grałem w Warhammer Fantasy (jest gdzieś o tym temat?). Zbierałem Leśne Elfy. W sumie to więcej zbierałem i bawiłem się makietą, niż grałem.
Podstawę makiety stanowiły panele podłogowe pomalowane na zielono.
Góry i wzniesienia robiłem ze styropianu. Wycinało się z płatów styropianowych (takich do ociepleń budynków) odpowiednie kształty coraz mniejszych warstw. Potem układało się warstwy jedna na drugiej, oblepiało gipsem i malowało. Na brzegach każdej warstwy mogły być ustawiane figurki.
Ogólnie szukałem tanich rozwiązań. Nie kupowałem gotowych, drogich drzewek, tylko kleiłem je sam (gąbki robią za niezłe korony drzew).
Ciekawym pomysłem było kupowanie elementów ozdobnych przeznaczonych do akwariów, które były dużo tańsze niż struktury przeznaczone do makiet.
Znalazłem na kompie robione komórką zdjęcia. Na jednym z nich widać dwa tego typu elementy - wieżę i most - sprzedawane do akwariów, ale świetnie sprawujące się na makietach
W malowanie figurek mało się bawiłem. Tu zdjęcie przykładowej figurki, którą pomalowałem. Chociaż przez tę ostrość, to ciężko ocenić. Te kaktusy, to też elementy przeznaczone do akwariów.
Ogólnie średnio mi wychodziło malowanie figurek, ale mama kiedyś się dorwała i pomalowała mi zestaw Waywatchersów
Wcześniej trochę grałem w figurkową wersję Doomtroopera.
Z czasem kumple, którzy też się w to bawili, porozjeżdżali się po Polsce i moje zainteresowanie tymi sprawami spadło. Gdybym miał dzieciaka, to pewnie byśmy ostro grali ^^
W 40 000 nie grałem, ale może coś podpowiem. Grałem w Warhammer Fantasy (jest gdzieś o tym temat?). Zbierałem Leśne Elfy. W sumie to więcej zbierałem i bawiłem się makietą, niż grałem.
Podstawę makiety stanowiły panele podłogowe pomalowane na zielono. Góry i wzniesienia robiłem ze styropianu. Wycinało się z płatów styropianowych (takich do ociepleń budynków) odpowiednie kształty coraz mniejszych warstw. Potem układało się warstwy jedna na drugiej, oblepiało gipsem i malowało. Na brzegach każdej warstwy mogły być ustawiane figurki.
Ogólnie szukałem tanich rozwiązań. Nie kupowałem gotowych, drogich drzewek, tylko kleiłem je sam (gąbki robią za niezłe korony drzew). Ciekawym pomysłem było kupowanie elementów ozdobnych przeznaczonych do akwariów, które były dużo tańsze niż struktury przeznaczone do makiet. Znalazłem na kompie robione komórką zdjęcia. Na jednym z nich widać dwa tego typu elementy - wieżę i most - sprzedawane do akwariów, ale świetnie sprawujące się na makietach :P
W malowanie figurek mało się bawiłem. Tu zdjęcie przykładowej figurki, którą pomalowałem. Chociaż przez tę ostrość, to ciężko ocenić. Te kaktusy, to też elementy przeznaczone do akwariów.
Ogólnie średnio mi wychodziło malowanie figurek, ale mama kiedyś się dorwała i pomalowała mi zestaw Waywatchersów :P
Wcześniej trochę grałem w figurkową wersję Doomtroopera.
Z czasem kumple, którzy też się w to bawili, porozjeżdżali się po Polsce i moje zainteresowanie tymi sprawami spadło. Gdybym miał dzieciaka, to pewnie byśmy ostro grali ^^