W co graliście wieki temu i do czego to doprowadziło?
- the MackaN
-
-
Spis dodatków autora:
• #Lista dodatków
• Karty
• Pająki - Posty: 1088
- Rejestracja: środa 17 sie 2005, 15:56
- Lokalizacja: Wrocław
- Płeć:
- Kontakt:
W co graliście wieki temu i do czego to doprowadziło?
Zastanawia mnie, jakie gry wtedy miały największy wpływ na to, w co grają ludzie teraz...
Pamiętam, że u mnie w domu znany był chińczyk i szachy. Ale na gry patrzyło się jak na karty, czyli totalnie niepobłażliwe. Więc to, że ja lubiłem grać w gry było niestety ośmieszane i piętnowane.
Ale po kolei. Wszystko zaczęło się kiedy mnie jeszcze nie było na świecie, wtedy to w latach osiemdziesiątych, brat dostał, pod jakąś choinkę, pierwszą edycję Magii i Miecz wraz z dodatkiem Podziemia, a w miarę jak dorastałem, dorobił do tej gry jakieś swoje karty. Jednakże potem, z racji piętnowania w domu grania w planszówki, bo rzekomo było to marnowanie czasu na głupoty - dostałem zestaw gier w spadku i kiedy już chodziłem do przedszkola znałem podstawowe zasady Magii i Miecza więc gra Drabina czy Chińczyk mocno mnie nudziły. Na przestrzeni lat, dalszą rodzinę udało się namówić na to bym został szczęśliwym posiadaczem Miasta i Jaskini, natomiast W kosmicznej Otchłani rozgryzałem z kolegą, którego przerosła instrukcja do gry ale też nie dzielił do nich takiego entuzjazmu jak ja - bo był pierwszym posiadaczem Amigi jakiego wtedy znałem...
W latach wczesnoszkolnych na tyle udało mi się rozpropagować Magię i Miecz, że wiele osób potem zakupiło Magiczny Miecz, grę do którą uważałem za gorszą ze względu na sentyment do oryginału, ale z czasem stwierdziłem, że to całkiem udany "remaster".
W trakcie podstawówki okazało się, że istnieją gry bardziej złożone niż Magia i Miecz (nie, nie chodzi o karcianki - w Magica i Pokemony siłą rzeczy nie mogłem się wciągnąć z racji tego, że nie miał bym tego jak kupować - rodzice jeszcze bardziej nie pochwalali gier karcianych - ciągle kojarzyły im się z hazardem). Jako że lubiłem fantasy (w zerówce była cała półka Thorgali, a że ja już jako czterolatek jako tako składałem literki, możliwe że dzięki Magii i Miecz, to większość czasu zerówkowego, spędziłem na czytaniu tamtejszych komiksów, zamiast bawić się z innymi dziećmi), szybko odkryłem Wojnę o Pierścien - grę z ogromną hexowaną mapą śródziemia, morzem skompilowanych zasad i żetonów. (wszystkie gry zdobywałem tylko z okazji świąt i urodzin czy to od znajomych, czy dalszej rodziny - na co rodzice patrzyli krzywo wciąż żywiąc niechęć do mojego hobby) Wojna o Pierścień mała jednak zasadniczą wadę, była grą której nie dało się skończyć w jeden weekend, dlatego potem Robin Hood czy nieco ulepszone Moce Albionu nie stanowiły wyzwania i zagrywaliśmy się w nie u kolegi, który dzielił moją pasję do gier planszowych, a do tego był tym szczęśliwcem, że nikt w jego otoczeniu ich nie potępiał, nawet tych o nieco niepokojących tytułach jak np.Diabelski Krąg.
W trakcie dorastania przewinęły się też takie gry jak Eurobiznes - którego głównaą wartość wtedy stanowiło "mnóstwo sztucznych pieniędzy" i insert na nie. Teraz wiem, że za pozytywne wrażenie i za chęć grania - odpowiadał głównie insert, coś niespotykanego wtedy często, a przynajmniej ja się z tym nie spotykałem wtedy. Potem odkryłem, że w planszówki można grać kilka razy pod rząd i zapisywać wyniki, tworząc coś na kształt kampanii - u mnie to był Troll Football i jego puchar o Złotego Kaktusa oraz Szaleńczy Wyścig, który pokazał mi że nie tylko gry fatansy mogą być ciekawe... Sporo też zagrywałem się w Obcego, kiedy okazało się, że jest to udane połączenie Magii i Miecz oraz hexowych strategii z żetonikami. Wtedy nawet nie wiedziałem, że jest to gra na podstawie znanego filmu.
W późniejszym okresie szkoły powoli traciłem zainteresowanie planszówkami. W Kryptonim Lew morski nie udało mi się znaleźć regularnego gracza, który chciałby postrzelać się samolotami, a Srebrna flota mimo świetnych komponentów na tamte czasy - nie zachęcała znajomych do wystawiania na stół. Zresztą dwuosobowe gry ustępowały zawsze wielo-osobówkom pod każdym względem. I z mojej kolekcji na stole... tfu na podłodze (wtedy grało się w gry na podłodze, na stole się gry nie mieściły i z reguły dzieci nie miały stołu w pokojach) lądował Eurobiznes, bo każdy znał zasady... albo Magia i Miecz, bo ten tytuł zawsze intrygował każdego kogo wprowadzałem w mój mały świat planszówek. To był też okres w którym większość mojego otoczenia powoli miała już jakiś komputer w domu. Więc w mniejszym gronie, zwykle tektura szła w odstawkę, a grało się w takie komputerowe hity jak Worms, Heroes czy Cywilizację. Co poniektórzy z mojego grona próbowali mnie też wprowadzić w świat RPG, więc rozegrałem nawet trochę secji w Warhammera (To już było traktowane przez rodziców jak okultyzm!).
Z czasem zaprzestałem grania w planszówki, a przynajmniej nie tak często jak kiedyś. Głównie dlatego, że pojawiło się więcej obowiązków, a pasja do filmów czy gier komputerowych konkurowała o czas z grami planszowymi i niczego nie ułatwiała. (Filmy u mnie w domu, o dziwo, nie były nigdy piętnowane!)
Zaczęło się to dopiero zmieniać na studiach. Kiedy to z racji długich godzin spędzonych przy komputerze, człowiek nie miał już ochoty na ekran. Ponadto wymagana była socjalizacja z ludźmi po zajęciach i wtedy okazało się, że po mojej krótkiej nieobecności w planszowym świecie są takie rzeczy na rynku jak Osadnicy z Catanu oraz, że gra w planszówki nie umarła i z niszowego hobby stało się to powszechnie akceptowalne zjawisko. Zadziwiła mnie obecność na rynku nowej edycji Magii i Miecz zwanej Talizmanem. Po tylu latach nadal grało mi się w to sentymentalnie dobrze. Ale oczywiście z racji mniejszej ilości czasu zacząłem doceniać "uproszczone" (czytaj unowocześnione) planszówki. Grałem, co prawda w Arkham Horror dla klimatu, ale jednak ludzie chętniej sięgali po Small World, więc i ja musiałem. Potem Arkham skutecznie zastąpił Eldrith Horror. Potem okazało się, że nie tylko na komputerze można grać w Dungeon Crawlery więc był i Descent i Imperium Atakuje a gry okazały się mieć coraz to ładniejsze komponenty i dla każdego było w nich coś miłego.
To był dla mnie wielki powrót do hobby. Ledwie mrugnąłem okiem, a na półce miałem już X-Wing'a figurową grę której nie trzeba malować. W między czasie, pamiętając z dzieciństwa Ryzyko, zainteresowałem się Cykladami a potem nagle ni z tego ni z owego nagle znalazłem nową edycję Wojny o Pierścień. Początkowo rozczarowany byłem mapą śródziemia, ale po kilku rozgrywkach stwierdziłem, że gry poszły w dobrym kierunku, nie potrzebuje już całego weekendu na jedną partię (chodź są wyjątki). Potem przyszyła Rebelia. Później, kiedy sam klimat w grach już nie wystarczał, postanowiłem bliżej przyjrzeć się zagadnieniu: czemu w jedne gry gra się lepiej w inne gorzej? Zacząłem się interesować różnymi mechanikami spajającymi gry, a każdy wie, że najlepsze do poznawania mechanik są suche eurasy...
I tak obudziłem się pewnego dnia otoczony setkami gier...
Teraz gram we wszystko. Ale w tej chwili preferowane ulubione tytuły to Mage Knight, Eclipse Drugi Świt Galaktyki, Machina Arkana, Eldrich Horror, Too Many Bones, Endevor, Inis, Rebelia, Wojna o Pierścień, Blood Rage, Nemesis, Wielce Imponujące Budowle, Clash of Cultures... W każdym z tych tytułów odnajduję iskierkę tego w co grałem za dziecka, wy też? A może ciągle jesteście dziećmi i macie zupełnie inną perspektywę?
Pamiętam, że u mnie w domu znany był chińczyk i szachy. Ale na gry patrzyło się jak na karty, czyli totalnie niepobłażliwe. Więc to, że ja lubiłem grać w gry było niestety ośmieszane i piętnowane.
Ale po kolei. Wszystko zaczęło się kiedy mnie jeszcze nie było na świecie, wtedy to w latach osiemdziesiątych, brat dostał, pod jakąś choinkę, pierwszą edycję Magii i Miecz wraz z dodatkiem Podziemia, a w miarę jak dorastałem, dorobił do tej gry jakieś swoje karty. Jednakże potem, z racji piętnowania w domu grania w planszówki, bo rzekomo było to marnowanie czasu na głupoty - dostałem zestaw gier w spadku i kiedy już chodziłem do przedszkola znałem podstawowe zasady Magii i Miecza więc gra Drabina czy Chińczyk mocno mnie nudziły. Na przestrzeni lat, dalszą rodzinę udało się namówić na to bym został szczęśliwym posiadaczem Miasta i Jaskini, natomiast W kosmicznej Otchłani rozgryzałem z kolegą, którego przerosła instrukcja do gry ale też nie dzielił do nich takiego entuzjazmu jak ja - bo był pierwszym posiadaczem Amigi jakiego wtedy znałem...
W latach wczesnoszkolnych na tyle udało mi się rozpropagować Magię i Miecz, że wiele osób potem zakupiło Magiczny Miecz, grę do którą uważałem za gorszą ze względu na sentyment do oryginału, ale z czasem stwierdziłem, że to całkiem udany "remaster".
W trakcie podstawówki okazało się, że istnieją gry bardziej złożone niż Magia i Miecz (nie, nie chodzi o karcianki - w Magica i Pokemony siłą rzeczy nie mogłem się wciągnąć z racji tego, że nie miał bym tego jak kupować - rodzice jeszcze bardziej nie pochwalali gier karcianych - ciągle kojarzyły im się z hazardem). Jako że lubiłem fantasy (w zerówce była cała półka Thorgali, a że ja już jako czterolatek jako tako składałem literki, możliwe że dzięki Magii i Miecz, to większość czasu zerówkowego, spędziłem na czytaniu tamtejszych komiksów, zamiast bawić się z innymi dziećmi), szybko odkryłem Wojnę o Pierścien - grę z ogromną hexowaną mapą śródziemia, morzem skompilowanych zasad i żetonów. (wszystkie gry zdobywałem tylko z okazji świąt i urodzin czy to od znajomych, czy dalszej rodziny - na co rodzice patrzyli krzywo wciąż żywiąc niechęć do mojego hobby) Wojna o Pierścień mała jednak zasadniczą wadę, była grą której nie dało się skończyć w jeden weekend, dlatego potem Robin Hood czy nieco ulepszone Moce Albionu nie stanowiły wyzwania i zagrywaliśmy się w nie u kolegi, który dzielił moją pasję do gier planszowych, a do tego był tym szczęśliwcem, że nikt w jego otoczeniu ich nie potępiał, nawet tych o nieco niepokojących tytułach jak np.Diabelski Krąg.
W trakcie dorastania przewinęły się też takie gry jak Eurobiznes - którego głównaą wartość wtedy stanowiło "mnóstwo sztucznych pieniędzy" i insert na nie. Teraz wiem, że za pozytywne wrażenie i za chęć grania - odpowiadał głównie insert, coś niespotykanego wtedy często, a przynajmniej ja się z tym nie spotykałem wtedy. Potem odkryłem, że w planszówki można grać kilka razy pod rząd i zapisywać wyniki, tworząc coś na kształt kampanii - u mnie to był Troll Football i jego puchar o Złotego Kaktusa oraz Szaleńczy Wyścig, który pokazał mi że nie tylko gry fatansy mogą być ciekawe... Sporo też zagrywałem się w Obcego, kiedy okazało się, że jest to udane połączenie Magii i Miecz oraz hexowych strategii z żetonikami. Wtedy nawet nie wiedziałem, że jest to gra na podstawie znanego filmu.
W późniejszym okresie szkoły powoli traciłem zainteresowanie planszówkami. W Kryptonim Lew morski nie udało mi się znaleźć regularnego gracza, który chciałby postrzelać się samolotami, a Srebrna flota mimo świetnych komponentów na tamte czasy - nie zachęcała znajomych do wystawiania na stół. Zresztą dwuosobowe gry ustępowały zawsze wielo-osobówkom pod każdym względem. I z mojej kolekcji na stole... tfu na podłodze (wtedy grało się w gry na podłodze, na stole się gry nie mieściły i z reguły dzieci nie miały stołu w pokojach) lądował Eurobiznes, bo każdy znał zasady... albo Magia i Miecz, bo ten tytuł zawsze intrygował każdego kogo wprowadzałem w mój mały świat planszówek. To był też okres w którym większość mojego otoczenia powoli miała już jakiś komputer w domu. Więc w mniejszym gronie, zwykle tektura szła w odstawkę, a grało się w takie komputerowe hity jak Worms, Heroes czy Cywilizację. Co poniektórzy z mojego grona próbowali mnie też wprowadzić w świat RPG, więc rozegrałem nawet trochę secji w Warhammera (To już było traktowane przez rodziców jak okultyzm!).
Z czasem zaprzestałem grania w planszówki, a przynajmniej nie tak często jak kiedyś. Głównie dlatego, że pojawiło się więcej obowiązków, a pasja do filmów czy gier komputerowych konkurowała o czas z grami planszowymi i niczego nie ułatwiała. (Filmy u mnie w domu, o dziwo, nie były nigdy piętnowane!)
Zaczęło się to dopiero zmieniać na studiach. Kiedy to z racji długich godzin spędzonych przy komputerze, człowiek nie miał już ochoty na ekran. Ponadto wymagana była socjalizacja z ludźmi po zajęciach i wtedy okazało się, że po mojej krótkiej nieobecności w planszowym świecie są takie rzeczy na rynku jak Osadnicy z Catanu oraz, że gra w planszówki nie umarła i z niszowego hobby stało się to powszechnie akceptowalne zjawisko. Zadziwiła mnie obecność na rynku nowej edycji Magii i Miecz zwanej Talizmanem. Po tylu latach nadal grało mi się w to sentymentalnie dobrze. Ale oczywiście z racji mniejszej ilości czasu zacząłem doceniać "uproszczone" (czytaj unowocześnione) planszówki. Grałem, co prawda w Arkham Horror dla klimatu, ale jednak ludzie chętniej sięgali po Small World, więc i ja musiałem. Potem Arkham skutecznie zastąpił Eldrith Horror. Potem okazało się, że nie tylko na komputerze można grać w Dungeon Crawlery więc był i Descent i Imperium Atakuje a gry okazały się mieć coraz to ładniejsze komponenty i dla każdego było w nich coś miłego.
To był dla mnie wielki powrót do hobby. Ledwie mrugnąłem okiem, a na półce miałem już X-Wing'a figurową grę której nie trzeba malować. W między czasie, pamiętając z dzieciństwa Ryzyko, zainteresowałem się Cykladami a potem nagle ni z tego ni z owego nagle znalazłem nową edycję Wojny o Pierścień. Początkowo rozczarowany byłem mapą śródziemia, ale po kilku rozgrywkach stwierdziłem, że gry poszły w dobrym kierunku, nie potrzebuje już całego weekendu na jedną partię (chodź są wyjątki). Potem przyszyła Rebelia. Później, kiedy sam klimat w grach już nie wystarczał, postanowiłem bliżej przyjrzeć się zagadnieniu: czemu w jedne gry gra się lepiej w inne gorzej? Zacząłem się interesować różnymi mechanikami spajającymi gry, a każdy wie, że najlepsze do poznawania mechanik są suche eurasy...
I tak obudziłem się pewnego dnia otoczony setkami gier...
Teraz gram we wszystko. Ale w tej chwili preferowane ulubione tytuły to Mage Knight, Eclipse Drugi Świt Galaktyki, Machina Arkana, Eldrich Horror, Too Many Bones, Endevor, Inis, Rebelia, Wojna o Pierścień, Blood Rage, Nemesis, Wielce Imponujące Budowle, Clash of Cultures... W każdym z tych tytułów odnajduję iskierkę tego w co grałem za dziecka, wy też? A może ciągle jesteście dziećmi i macie zupełnie inną perspektywę?
- DzieX
-
- Posty: 626
- Rejestracja: niedziela 19 lut 2023, 20:04
- Lokalizacja: Nadarzyn
- Płeć:
- Wiek: 38
- Kontakt:
Re: W co graliście wieki temu i do czego to doprowadziło?
Ja nie grałem za młodu, ale nadrobię jeśli życia starczy
Fajny wpis - ciekawie się czytało
Fajny wpis - ciekawie się czytało
Ostatnio zmieniony niedziela 19 maja 2024, 01:10 przez DzieX, łącznie zmieniany 1 raz.
- the MackaN
-
-
Spis dodatków autora:
• #Lista dodatków
• Karty
• Pająki - Posty: 1088
- Rejestracja: środa 17 sie 2005, 15:56
- Lokalizacja: Wrocław
- Płeć:
- Kontakt:
Re: W co graliście wieki temu i do czego to doprowadziło?
W sumie to nie sądziłem, że ktokolwiek w dzisiejszych czasach przeczyta tyle tekstu w poście na jakimś niszowym forum, ale tekst jakoś tak sam wyszedł spontanicznie. Przy okazji zapowiedzi piątej edycji Talizmanu przypomniałem sobie zwyczajnie o istnieniu tego forum, potem przypomniał mi się zjazd tego Forum z przed ponad 13 lat, rozejrzałem się po półkach z planszówkami i wzięło mnie na wspominki i analizę, skąd właściwe mam takie hobby jakie mam? I właściwie co wpływa na to, że ludzie grają dzisiaj w planszówki i jest to popularne jak nigdy wcześniej... A może to tylko ja, żyję w jakieś planszówkowej bańce a świat wcale nie jest tak nasycony planszówkami jak mi się wokoło jawi.
Ale z moich obserwacji otoczenia wynika, że teraz gra więcej ludzi niż kiedyś.
Ja zaczynałem od Magii i Miecz, od czego zaczynają ci nowi w planszówkowym świecie?
Ale z moich obserwacji otoczenia wynika, że teraz gra więcej ludzi niż kiedyś.
Ja zaczynałem od Magii i Miecz, od czego zaczynają ci nowi w planszówkowym świecie?
- DzieX
-
- Posty: 626
- Rejestracja: niedziela 19 lut 2023, 20:04
- Lokalizacja: Nadarzyn
- Płeć:
- Wiek: 38
- Kontakt:
Re: W co graliście wieki temu i do czego to doprowadziło?
Nie mam pojęcia. Ja zacząłem od Talizmanu, bo kiedyś, 15 lat temu mieszkając we trzech z kolegami na stancji kupiliśmy sobie podstawkę na spółkę
- abubu
-
- Posty: 6198
- Rejestracja: wtorek 26 cze 2012, 22:06
Re: W co graliście wieki temu i do czego to doprowadziło?
Pierwszą jaką pamiętam to (poza jakimiś chińczykami) to MiM ... kolejna to Komandosi. Prosta i pełna błędów .. ale uwielbiam.
Jeżeli ktokolwiek nie zrozumiał choćby części mojej wypowiedzi, to zgodnie z regulaminem, może ją śmiało uznać za spam a następnie zgłosić zaistniałą sytuację administracji/moderatorom niniejszego forum.
- Budowniczy Mostów
-
-
Spis dodatków autora:
• Bezdroża
• Bezkresne Morze
• Gospoda Pod Koroną. Obiekty i Misje 2
• Klątwy Króla Piramidy (Piramida 2.0)
• Legendarne Przedmioty
• Ląd Na Horyzoncie!
• Most
• Obiekty i Misje
• Szalony Tytan - Posty: 4269
- Rejestracja: poniedziałek 05 wrz 2016, 21:50
- Płeć:
Re: W co graliście wieki temu i do czego to doprowadziło?
Poza MiMem nie pamiętam innych gier planszowych, które zajmowałyby mnie. Za to bardzo interesowały mnie komputerowe. Choć nie miałem własnego komputera, mialem dość kolegów, żeby grać sporo. Do tego kwestia specjalistycznej szkoły — z każdym kolejnym rokiem czas stawał się dobrem coraz mocniej reglamentowanym.
- husar
-
- Posty: 2303
- Rejestracja: wtorek 11 gru 2018, 22:41
- Lokalizacja: Piaseczno
- Płeć:
- Wiek: 47
Re: W co graliście wieki temu i do czego to doprowadziło?
Nie pamiętam co było pierwsze poza Chińczykiem w którego uwielbiałem grać z babcią i bratem. Na pewno w pewnym momencie pojawiło się Eurobussines i Fortuna. Poza MiMem (chyba nie mieliśmy Smoków) były gry wojenne wydawnictwa Dragon (Ardeny 1945, Grunwald 1410, Tannenberg 1914, Bzura 1939, Kreta 1941, Arnhem 1944), Piotrków 1939 (KGMS), Hannibal Ante Portas (ARX). Grywaliśmy z bratem w Wojnę o Pierścień, poszukiwanie Drużyny Pierścienia nas szybko znudziło, więc graliśmy w aspekt militarny. Była jeszcze jakaś gra o bitwach morskich, kolorowa, ale nie pamiętam tytułu, choć ostatnio gdzieś na jej zdjęcia natrafiłem. Podczas studiów gdzieś od końca lat 90 do 2018 nie interesowałem się grami. A potem moja lepsiejsza połówka przyszła z opowieścią o grze w którą grał jej znajomy i chciałaby zagrać. Z opisu poznałem MiM, w domu rodziców już jej nie znalazłem, ale okazało się, że była edycja 4.5 i akurat wygaśnięcie licencji dla FFG. Kupiłem, moja pani zagrała ze mną ze 2 razy w podstawkę i uznała grę za kiepską...
- the MackaN
-
-
Spis dodatków autora:
• #Lista dodatków
• Karty
• Pająki - Posty: 1088
- Rejestracja: środa 17 sie 2005, 15:56
- Lokalizacja: Wrocław
- Płeć:
- Kontakt:
Re: W co graliście wieki temu i do czego to doprowadziło?
I miało to jakiś wpływ na to, jakie gry preferujesz teraz?
A jeśli masz jakieś zamienniki nowoczesne tamtych tytułów, to jakie możesz polecić?
To też w sumie pytanie do innych,
bo piszecie co było pierwsze, ale jak to ukształtowało wasz gust?
Co byście polecili nowoczesnego, jeśli w ogóle?
- kayoy
-
-
Spis dodatków autora:
• #Lista dodatków
• Poszukiwacze - Posty: 205
- Rejestracja: niedziela 12 lip 2009, 00:26
- Lokalizacja: wschód
- Płeć:
- Wiek: 35
Re: W co graliście wieki temu i do czego to doprowadziło?
Zacząłem od Magii i Miecza 30 lat temu.. Gram w to do dziś choć rzadziej.. Jednak zaraz po Magii pojawiły się taki gry jak Grunwald 1410 albo Twierdza planszowa.. Wpływ na dziecko miało to ogromny.. Do dzisiaj preferuję taki tryb grania pomimo, że w większości cyfrowo.. Mam w domu rodzinnym serię zdjęć z grania w planszówki na przestrzeni lat.. Dla tego na przykład pamiętam, że podczas ataku na WTC 11.09.2001r grałem z bratem w Twierdzę planszową z **cenzura** kartonowym zamkiem na środku planszy..
Dzisiaj cieszę się gdy mam okazję zagrać w takie tytuły jak Smallworld, Catan czy Cytadela..
Dzisiaj cieszę się gdy mam okazję zagrać w takie tytuły jak Smallworld, Catan czy Cytadela..
...jesteśmy tarczami w waszych rękach
to my przyjmujemy ciosy
wy nie musicie się lękać
wystarczy przy sobie nas nosić...
to my przyjmujemy ciosy
wy nie musicie się lękać
wystarczy przy sobie nas nosić...
- abubu
-
- Posty: 6198
- Rejestracja: wtorek 26 cze 2012, 22:06
Re: W co graliście wieki temu i do czego to doprowadziło?
Proszę się wstrzymać od używania wulgaryzmów!
Jeżeli ktokolwiek nie zrozumiał choćby części mojej wypowiedzi, to zgodnie z regulaminem, może ją śmiało uznać za spam a następnie zgłosić zaistniałą sytuację administracji/moderatorom niniejszego forum.
- Maletz
-
- Posty: 964
- Rejestracja: sobota 01 lip 2017, 13:16
- Płeć:
Re: W co graliście wieki temu i do czego to doprowadziło?
Widzę, że tu same przypadki dziecięcej MiM-ozy Ja też zacząłem od MiMa, a potem zaczęło się zbieranie Dragonów (Wojny Napoleońskie, Kreta, Adreny, Grunwald) i Encore (Labirynt Śmierci, Odkrywcy nowych światów, Transsolar, Wampir, Bogowie Wikingów, Troll Football i Gwiezdny Kupiec, który od zawsze był półkownikiem, bo nie ogarnąłem zasad)). W pewnym momencie wszedł też mocno Obcy (oczywiście pod wpływem filmów). Ostatnim tytułem, który bardzo miło wspominam był Battletech - na tamte czasy rewolucja, bo były figurki mechów! Potem za nastolatka nastąpiła długa przerwa związana z fascynacją zupełnie innym polem rozgrywek Wielki powrót nad planszę nastąpił wraz z wydaniem T:MiM (przypadek?), szczęśliwie część gier z dzieciństwa nadal leży dumnie w szafie
- Zaberish
-
- Posty: 391
- Rejestracja: sobota 13 lip 2013, 00:17
- Płeć:
- Kontakt:
Re: W co graliście wieki temu i do czego to doprowadziło?
Nie jestem Ci w stanie dokładnie odpowiedzieć, w jaki sposób setki godzin spędzone nad planszówkami w czasie, kiedy byłem młodym chłopakiem i później nastolatkiem, wpłynęły na mój gust czy preferencje planszówkowe - ale na pewno wpływ był. Ja jestem dość szczególnym przypadkiem, bo przygodę z planszówkami zaczynałem od warcabów i szachów (w które nauczyli mnie grać rodzice) oraz odziedziczonych po starszym rodzeństwie gier wycinanych z "Płomyczka", "Świerszczyka" i "Misia" (była tego naprawdę spora sterta, tak na oko z kilkadziesiąt gier) i kilku tytułów typu "standalone", a konkretnie: "Wyścig pokoju", jakaś wersja "Mózgu elektronowego" (to takie coś, gdzie były papierowe plansze z pytaniami i odpowiedziami i jak się dobrze połączyło elektrodami pytanie z odpowiedzią, zapalała się lampka w pudełku) i "Wielki terenowy rajd motocyklowy".the MackaN pisze: ↑sobota 18 maja 2024, 12:43 Zastanawia mnie, jakie gry wtedy miały największy wpływ na to, w co grają ludzie teraz...
Dopiero później, w miarę dorastania, pojawiały się nowe tytuły - "Kolorowa kostka" (czyli jedna z wielu wariacji klasycznego "Chińczyka", o czym wtedy nie miałem bladego pojęcia, bo... nie znałem "Chińczyka" ), "Fokus", "Bezkrwawe łowy", "Gonitwa na 102" i "Manewry morskie".
W szkole graliśmy też dużo w "Kropki" (dziś bym to zaklasyfikował jako uboższą wersję "Go") i oczywiście w "Statki"
Gry ze "Sfery", "Encore", "Noviny" i innych wydawnictw były dopiero później.
A potem przyszły komputery...
W dungeon crawlery można było grać już w tamtych dawnych czasach - "Labirynt śmieci" to absolutna klasyka gatunku pod tym względemthe MackaN pisze: ↑sobota 18 maja 2024, 12:43 Potem okazało się, że nie tylko na komputerze można grać w Dungeon Crawlery więc był i Descent i Imperium Atakuje a gry okazały się mieć coraz to ładniejsze komponenty i dla każdego było w nich coś miłego.
I to ze wszystkimi ważniejszymi mechanikami tych komputerowych dugneon crawlerów, tzn. rozwojem postaci, zdobywaniem łupu na potworach, randomowo generowanymi mapami i furą klimatu.
Nie twierdzę, że to gra bez wad - ale w tamtym czasie to było naprawdę coś. I ewentualne niedoróbki, błędy czy jakieś nieścisłości nam wcale nie przeszkadzały, bo wszystko szło dogadać albo ustalić jeszcze przed graniem
Podobnie ja Ty gram raczej we wszystko, choć zauważam, że w dużej mierze to zależy od mojego wewnętrznego nastroju - czasem mam większą chęć na jakąś historię, opowieść czy po prostu klimat, a czasem zdecydowanie wolę pomóżdżyć i trochę podsmażyć łepetynę przy optymalizacji i obliczaniu, co się najbardziej opłaci i jak to zrobić, żeby wygraćthe MackaN pisze: ↑sobota 18 maja 2024, 12:43 Teraz gram we wszystko. Ale w tej chwili preferowane ulubione tytuły to Mage Knight, Eclipse Drugi Świt Galaktyki, Machina Arkana, Eldrich Horror, Too Many Bones, Endevor, Inis, Rebelia, Wojna o Pierścień, Blood Rage, Nemesis, Wielce Imponujące Budowle, Clash of Cultures... W każdym z tych tytułów odnajduję iskierkę tego w co grałem za dziecka, wy też? A może ciągle jesteście dziećmi i macie zupełnie inną perspektywę?
Nie uważam się za osobę na tyle ograną w bieżące tytuły, żeby Ci coś konkretnie polecać, tym bardziej, że część tytułów, które mógłbym podsunąć jako potencjalnych kandydatów, już wymieniłeś
Ogólną konkluzją w moim przypadku jest to, że dziś bardziej wolę gry z klimatem niż te bez, ale tych drugich nie dyskryminuję.
Pudełko z grami - największa w sieci baza informacji o starych grach planszowych
- Berni
-
- Posty: 1063
- Rejestracja: czwartek 20 paź 2011, 15:38
- Lokalizacja: Wrocław
- Płeć:
- Wiek: 47
Re: W co graliście wieki temu i do czego to doprowadziło?
No to ja się wyłamię.
NIGDY nie grałem w MiM czy innego Magicznego Miecza.
Wcale tego nie żałuję i nie kajam się z tego powodu Pierwsza styczność z Talismanem, to była wersja 4,5.
Za młodu grałem za to w Gwiezdnego Kupca, Labirynt Śmierci i Wojnę o Pierścień (no i Eurobiznes).
Za to namiętnie grałem w RPG od podstawówki.
Pierwszym systemem był Aphalon (bo byłem w stanie kupić podręcznik, który był 2x tańszy od Młotka).
Później kserokopia podręcznika do Warhammera. Gdy pograliśmy trochę, to całą grupą zainwestowaliśmy w oryginalny podręcznik i przez wieeele lat (czyli do dzisiaj) kocham ten świat i cały czas prowadzę sesje jak znajdę na nie czas Zaczynałem od wersji 1, potem 2 (która jest moją ulubioną), obecnie jest to czwarta wersja tego systemu.
W szkole średniej postanowiłem, że będę sobie kupował jedną książkę na miesiąc (bo wtedy było u mnie bardzo krucho z kasą na życie). Udało mi się trzymać tego postanowienia przez ładnych kilka lat.
Przez RPG nie grałem też wcale w planszówki, bo przygotowanie do sesji, rozgrywanie ich (zawsze w piątkowe wieczory) spowodowało, że na kilkanaście lat miałem zajęcie jako MG. Dopiero jakieś 10 lat temu odkryłem planszówkowe hobby na nowo.
Właściwie to tylko dzięki temu, że większość graczy odwołała jednego dnia wizytę na sesji (przyszły tylko dwie osoby, a miałem na tyle ważny wątek do zrobienia, że nie chciałem aby reszta graczy traciła sesję), a że nie chciałem tracić piątkowego wieczoru to wpadłem do sklepu, który wypożyczał gry i zaproponowano mi tego Talismana, jako coś prostego do ogarnięcia i i gry. Po wielu latach stwierdzam, że nie mieli racji w żadnym z tych stwierdzeń
No ale planszówka "siadła" i tak to się jakoś dalej potoczyło. Ci z Was, którzy mnie znają to wiedzą jak to obecnie wygląda... Ostatnio znajomy mi powiedział, że kiedyś to było moje hobby, potem pasja, a teraz to już obsesja
Tak jak początkowo zaczynałem od gier ameri (Talisman), i do dzisiaj bardzo lubię wszelkie przygodowe tytuły gdzie jest tryb kampanii z dużą ilością tekstu lub po prostu klimatu, tak sam widzę, że po latach poszedłem w stronę eurasów i to tych bardziej suchych, gdzie losowość jest ograniczona do minimum i bardziej chodzi o optymalizację ruchów. To chyba naturalna ewolucja każdego planszówkowego gracza (tak mi się wydaje)...
Co mi to wszystko dało?
Miłość do RPG powiązała się z miłością do książek (i komiksów), z których czerpałem pomysły na sesje. Do teraz staram się sporo czytać (co chyba nie jest popularne w obecnych czasach). Różnica jest taka, że kiedyś ledwo mi starczało by kupić jedną książkę na miesiąc, a obecnie potrafię czasami zamówić na raz tyle, że paczka waży kilkanaście kg Przykładowo kilka lat temu udało mi się nabyć większość wydanych w PL książek o Gotreku i Feliksie. Paczka była dość duża, a samo przeczytanie wszystkiego zajęło mi ze dwa lata (bo były też inne książki po drodze)
Moja żona przesiadła się z czytaniem całkowicie na Kindla, więc ma jedno małe urządzenie, a w nim setki książek. Ja nie mogę w dalszym ciągu się na to przestawić i wolę trzymać papier w ręce. Minus mojego podejścia jest taki, że książki w tej wersji zajmują bardzo dużo miejsca i coraz częściej zastanawiam się czy części kolekcji nie zacząć sprzedawać. Mieszkanie nie jest z gumy
Późniejszy powrót do planszówek spowodował, że obecnie bardzo dużo ludzi staram się zarazić tym hobby.
Dwa razy w tygodniu spotykam się ze znajomymi aby pograć. Sporo ludzi, którzy wiedzą o mojej pasji, prosi bym zorganizował im jakiś wieczór z grami lub doradził przy zakupie planszówki.
Generalnie, w świecie gdzie otoczeni jesteśmy elektroniką, natłokiem informacji i wbrew pozorom przez to coraz bardziej wyalienowani (to moja prywatna opinia), udaje mi się dość mocno przebywać w świecie "analogowym" i wciągać do niego innych ludzi, a przez to bardzo przyjemnie spędzać czas.
W dalszym ciągu gdy spotykam się z niektórymi starymi znajomymi, to wspominamy co bardziej epickie wydarzenia z sesji RPG, które miały miejsca wiele lat temu.
Dla takich wspomnień warto żyć
NIGDY nie grałem w MiM czy innego Magicznego Miecza.
Wcale tego nie żałuję i nie kajam się z tego powodu Pierwsza styczność z Talismanem, to była wersja 4,5.
Za młodu grałem za to w Gwiezdnego Kupca, Labirynt Śmierci i Wojnę o Pierścień (no i Eurobiznes).
Za to namiętnie grałem w RPG od podstawówki.
Pierwszym systemem był Aphalon (bo byłem w stanie kupić podręcznik, który był 2x tańszy od Młotka).
Później kserokopia podręcznika do Warhammera. Gdy pograliśmy trochę, to całą grupą zainwestowaliśmy w oryginalny podręcznik i przez wieeele lat (czyli do dzisiaj) kocham ten świat i cały czas prowadzę sesje jak znajdę na nie czas Zaczynałem od wersji 1, potem 2 (która jest moją ulubioną), obecnie jest to czwarta wersja tego systemu.
W szkole średniej postanowiłem, że będę sobie kupował jedną książkę na miesiąc (bo wtedy było u mnie bardzo krucho z kasą na życie). Udało mi się trzymać tego postanowienia przez ładnych kilka lat.
Przez RPG nie grałem też wcale w planszówki, bo przygotowanie do sesji, rozgrywanie ich (zawsze w piątkowe wieczory) spowodowało, że na kilkanaście lat miałem zajęcie jako MG. Dopiero jakieś 10 lat temu odkryłem planszówkowe hobby na nowo.
Właściwie to tylko dzięki temu, że większość graczy odwołała jednego dnia wizytę na sesji (przyszły tylko dwie osoby, a miałem na tyle ważny wątek do zrobienia, że nie chciałem aby reszta graczy traciła sesję), a że nie chciałem tracić piątkowego wieczoru to wpadłem do sklepu, który wypożyczał gry i zaproponowano mi tego Talismana, jako coś prostego do ogarnięcia i i gry. Po wielu latach stwierdzam, że nie mieli racji w żadnym z tych stwierdzeń
No ale planszówka "siadła" i tak to się jakoś dalej potoczyło. Ci z Was, którzy mnie znają to wiedzą jak to obecnie wygląda... Ostatnio znajomy mi powiedział, że kiedyś to było moje hobby, potem pasja, a teraz to już obsesja
Tak jak początkowo zaczynałem od gier ameri (Talisman), i do dzisiaj bardzo lubię wszelkie przygodowe tytuły gdzie jest tryb kampanii z dużą ilością tekstu lub po prostu klimatu, tak sam widzę, że po latach poszedłem w stronę eurasów i to tych bardziej suchych, gdzie losowość jest ograniczona do minimum i bardziej chodzi o optymalizację ruchów. To chyba naturalna ewolucja każdego planszówkowego gracza (tak mi się wydaje)...
Co mi to wszystko dało?
Miłość do RPG powiązała się z miłością do książek (i komiksów), z których czerpałem pomysły na sesje. Do teraz staram się sporo czytać (co chyba nie jest popularne w obecnych czasach). Różnica jest taka, że kiedyś ledwo mi starczało by kupić jedną książkę na miesiąc, a obecnie potrafię czasami zamówić na raz tyle, że paczka waży kilkanaście kg Przykładowo kilka lat temu udało mi się nabyć większość wydanych w PL książek o Gotreku i Feliksie. Paczka była dość duża, a samo przeczytanie wszystkiego zajęło mi ze dwa lata (bo były też inne książki po drodze)
Moja żona przesiadła się z czytaniem całkowicie na Kindla, więc ma jedno małe urządzenie, a w nim setki książek. Ja nie mogę w dalszym ciągu się na to przestawić i wolę trzymać papier w ręce. Minus mojego podejścia jest taki, że książki w tej wersji zajmują bardzo dużo miejsca i coraz częściej zastanawiam się czy części kolekcji nie zacząć sprzedawać. Mieszkanie nie jest z gumy
Późniejszy powrót do planszówek spowodował, że obecnie bardzo dużo ludzi staram się zarazić tym hobby.
Dwa razy w tygodniu spotykam się ze znajomymi aby pograć. Sporo ludzi, którzy wiedzą o mojej pasji, prosi bym zorganizował im jakiś wieczór z grami lub doradził przy zakupie planszówki.
Generalnie, w świecie gdzie otoczeni jesteśmy elektroniką, natłokiem informacji i wbrew pozorom przez to coraz bardziej wyalienowani (to moja prywatna opinia), udaje mi się dość mocno przebywać w świecie "analogowym" i wciągać do niego innych ludzi, a przez to bardzo przyjemnie spędzać czas.
W dalszym ciągu gdy spotykam się z niektórymi starymi znajomymi, to wspominamy co bardziej epickie wydarzenia z sesji RPG, które miały miejsca wiele lat temu.
Dla takich wspomnień warto żyć
- Maletz
-
- Posty: 964
- Rejestracja: sobota 01 lip 2017, 13:16
- Płeć:
- the MackaN
-
-
Spis dodatków autora:
• #Lista dodatków
• Karty
• Pająki - Posty: 1088
- Rejestracja: środa 17 sie 2005, 15:56
- Lokalizacja: Wrocław
- Płeć:
- Kontakt:
Re: W co graliście wieki temu i do czego to doprowadziło?
Takie nagle przeskoki zakupowe chyba są normalne, jeśli kiedyś się jakieś hobby lubiło, ale nie miało się wystarczająco tyle funduszy ile by się chciało, żeby je w pełni realizować.
Ja jestem w stanie zamówić hurtowo klocki LEGO i Blu-ray'e. I mimo serwisów streamingowych wolę mieć film na nośniku na półce. Z książek hurtowych zrezygnowałem odkąd kupiłem je raz hurtowo (bo po przeprowadzce brakowało mi ulubonych tytułów) i do dzisiaj nie dałem rady skończyć stosiku (aczkolwiek kupowałem głownie to co już znałem i kiedyś czytałem i uznałem, że warte jest czytania wielokrotnie). Książki wymagają zbyt dużo czasu i zajmują zbyt wiele miejsca. Filmy jednakowoż nadal kupuję na stosy, mimo że często kończą niewypakowane, pół biedy jak coś widziałem wcześniej w kinie i uznałem że warto komuś pokazać, albo obejrzeć drugi raz... ale mam filmy, które wydają mi się niezłe, a nie wiedziałem jeszcze ich nigdy i nie są nawet odfoliowane. Odkryłem, że to już obsesja, kiedy udało mi się zdublować podczas zakupów filmy, które już miałem ale zapomniałem, że mam. Ale nie zraziłem się, tylko zacząłem je lepiej katalogować.
Niestety z moich obserwacji wynika, że dzieci obrastające w filmach czy klockach, w znacznym nadmiarze, już takiej radochy z tego nie mają, jak ja mam i miałem jak jeszcze nie mogłem sobie na pełnię obsesji pozwolić.
Ciekawe też jestem czy przez nadmiar planszówek, to hobby też nie będzie dla nich odległe jak dorosną. Szkoda by było.
Każde extremum ma jakiś wpływ na nowe pokolenie, pytanie czy
w końcu wyjdzie z tego coś pozytywnego?
- Budowniczy Mostów
-
-
Spis dodatków autora:
• Bezdroża
• Bezkresne Morze
• Gospoda Pod Koroną. Obiekty i Misje 2
• Klątwy Króla Piramidy (Piramida 2.0)
• Legendarne Przedmioty
• Ląd Na Horyzoncie!
• Most
• Obiekty i Misje
• Szalony Tytan - Posty: 4269
- Rejestracja: poniedziałek 05 wrz 2016, 21:50
- Płeć:
Re: W co graliście wieki temu i do czego to doprowadziło?
Święte słowa.the MackaN pisze: ↑czwartek 10 paź 2024, 08:53 dzieci obrastające w filmach czy klockach, w znacznym nadmiarze, już takiej radochy z tego nie mają, jak ja mam i miałem jak jeszcze nie mogłem sobie na pełnię obsesji pozwolić.