Gry planszowe/karciane rozrywką niszową?
- Niedźwiedź
-
- Posty: 267
- Rejestracja: poniedziałek 27 lut 2012, 14:36
- Lokalizacja: Poznań
- Płeć:
- Wiek: 40
Gry planszowe/karciane rozrywką niszową?
Witam wszystkich serdecznie!
Od jakiegoś czasu nosiłem się z zamiarem rozpoczęcia dyskusji na ten temat, lecz dopiero teraz po dyskusji jaka rozgorzała w naszym shoutboxie ostatecznie ruszyłem swoje szanowne „cztery litery” i zdecydowałem się na tenże ruch.
Pytania ankietowego nie muszę takiemu zacnemu gronu objaśniać, wydaje mi się (Misie?), że jest ono jasne i przejrzyste.
Myśl ta pierwotnie wypłynęła po przeczytaniu artykułu w angielskiej edycji czasopisma komputerowego. Mają tam taki kącik o ciekawostkach niezwiązanych z komputerami. Artykuł ten był naszpikowany „kasandrycznymi” przewidywaniami, „co by było gdyby?” w przypadku utraty możliwości grania na konsolach i/lub komputerach stacjonarnych. Uwaga a teraz cytat:
„Zostalibyśmy skazani na gry planszowe.”
Ekhem, że czego? Pytam się ja kulturalnie?
Na próżno oczekiwałem sprostowania na końcu tego akapitu lub ewentualnie w dalszych. Kolejne zdanie utwierdziło mnie, że autor naprawdę myśli niezbyt pochlebnie o tej formie rozgrywki. Cytat:
„Gry planszowe zwierają zbyt wiele błędów i niedomówień, żeby móc się nimi w pełni cieszyć”.
Nie przypominam sobie, kiedy ostatnio coś bardziej mnie wmurowało w ziemię (no może poza „Wypłaty będą 10 dni później.”). Po prostu ręce opadają…
Przerobiłem multum gier na komputerze i konsolach (fantasy, rpg itp.) i z całym szacunkiem, ale nawet najbardziej wybitne tytuły nie mogą obyć się bez poprawek (czytaj patchy) a w 90% przypadków fabuła jest liniowa do bólu.
Mnie tam osobiście nie przeszkadza spędzania czasu przy planszówkach, bez względu jakie by one nie były. Przynajmniej „nieodwracalne” błędy jesteśmy zmuszeni rozwiązywać poprzez wytężanie naszych bezcennych „zwojów” bez żadnych podpowiedzi. Zdecydowana większość typowych komputerowych „userów” rzuci grę w kąt i załaduje nową. Gry planszowe zdecydowanie bardziej pobudzają kreatywność aniżeli komputerowe, takie jest moje odczucie przynajmniej.
Jedyne wyjątki jakie według tegoż „cenzora” mogą wchodzić w rachubę to gry pokroju Magic – Żebranie (sorry musiałem, bo zawsze to następowało jak zbierałem na nowego decka a kasy nie było) czy też „uplanszowienia” gier komputerowych (nie ma to jak szowinizm branżowy).
Zachęcam do dyskusji!
Pozdrawiam
Niedźwiedź
Od jakiegoś czasu nosiłem się z zamiarem rozpoczęcia dyskusji na ten temat, lecz dopiero teraz po dyskusji jaka rozgorzała w naszym shoutboxie ostatecznie ruszyłem swoje szanowne „cztery litery” i zdecydowałem się na tenże ruch.
Pytania ankietowego nie muszę takiemu zacnemu gronu objaśniać, wydaje mi się (Misie?), że jest ono jasne i przejrzyste.
Myśl ta pierwotnie wypłynęła po przeczytaniu artykułu w angielskiej edycji czasopisma komputerowego. Mają tam taki kącik o ciekawostkach niezwiązanych z komputerami. Artykuł ten był naszpikowany „kasandrycznymi” przewidywaniami, „co by było gdyby?” w przypadku utraty możliwości grania na konsolach i/lub komputerach stacjonarnych. Uwaga a teraz cytat:
„Zostalibyśmy skazani na gry planszowe.”
Ekhem, że czego? Pytam się ja kulturalnie?
Na próżno oczekiwałem sprostowania na końcu tego akapitu lub ewentualnie w dalszych. Kolejne zdanie utwierdziło mnie, że autor naprawdę myśli niezbyt pochlebnie o tej formie rozgrywki. Cytat:
„Gry planszowe zwierają zbyt wiele błędów i niedomówień, żeby móc się nimi w pełni cieszyć”.
Nie przypominam sobie, kiedy ostatnio coś bardziej mnie wmurowało w ziemię (no może poza „Wypłaty będą 10 dni później.”). Po prostu ręce opadają…
Przerobiłem multum gier na komputerze i konsolach (fantasy, rpg itp.) i z całym szacunkiem, ale nawet najbardziej wybitne tytuły nie mogą obyć się bez poprawek (czytaj patchy) a w 90% przypadków fabuła jest liniowa do bólu.
Mnie tam osobiście nie przeszkadza spędzania czasu przy planszówkach, bez względu jakie by one nie były. Przynajmniej „nieodwracalne” błędy jesteśmy zmuszeni rozwiązywać poprzez wytężanie naszych bezcennych „zwojów” bez żadnych podpowiedzi. Zdecydowana większość typowych komputerowych „userów” rzuci grę w kąt i załaduje nową. Gry planszowe zdecydowanie bardziej pobudzają kreatywność aniżeli komputerowe, takie jest moje odczucie przynajmniej.
Jedyne wyjątki jakie według tegoż „cenzora” mogą wchodzić w rachubę to gry pokroju Magic – Żebranie (sorry musiałem, bo zawsze to następowało jak zbierałem na nowego decka a kasy nie było) czy też „uplanszowienia” gier komputerowych (nie ma to jak szowinizm branżowy).
Zachęcam do dyskusji!
Pozdrawiam
Niedźwiedź
Grammar - The difference between knowing your shit and knowing you're shit!
- Mały Nemo
-
A kind, crazy fool and a stubborn kid. - Posty: 24020
- Rejestracja: sobota 04 lis 2006, 14:17
- Lokalizacja: Slumberland
- Płeć:
- Wiek: 18
Na pytanie jakie zadałeś w ankiecie muszę odpowiedzieć "Raczej tak". MiM i jego pochodne jest jedną planszówką z oceanu planszówek, więc granie w niego jest niszowe. Jego zbyt proste zasady i wielka losowość zniechęcają ludzi do niego. W pewnym sensie jest tutaj jakiś paradox, bo ludzie jednocześnie oczekują czegoś skomplikowanego, ale nie nazbyt losowego. W takim wypadku spodziewają się czegoś skomplikowanego i jednocześnie łatwego przewidzenia przyszłych ruchów. Mały paradox dla mnie...
Co do samych z siebie planszówek bez wchodzenia w szczegóły czy to MiM, czy Gears of War. Mam wrażenie, że u nas pokutuje przeświadczenie, że gry planszowe to Chińczyk, Warcaby, Halma, Młynek - gry typowo dla dzieci. I ci "bardziej dorośli i mądrzejsi" zdają się nie zauważać, że od dawien dawna tak już nie jest. Z drugiej strony w gry planszowe grają teraz w zasadzie jedynie ci, którzy grali w nie w młodości z powodu braku lepszych zajęć. Wychowywali się na nich w młodości, więc chcą swoim dzieciom pokazać, że są lepsze gry niźli komputerowe.
Co do samego artykułu, to akurat nie dziwię się że jest on napisany w formie "hate". Wydaje się, że gra komputerowa, zwłaszcza obecne, to już jest super skomplikowana machineria, że planszówka to jakiś bardzo mocno ubogi kuzyn którego najlepiej koło domu nie trzymać, by się nie kompromitować. Trochę to bolące jest, bo przy planszówkach można mieć lepszego uśmiecha niźli w grach komputerowych, no ale... poglądów się nie zmieni.
Co do samych z siebie planszówek bez wchodzenia w szczegóły czy to MiM, czy Gears of War. Mam wrażenie, że u nas pokutuje przeświadczenie, że gry planszowe to Chińczyk, Warcaby, Halma, Młynek - gry typowo dla dzieci. I ci "bardziej dorośli i mądrzejsi" zdają się nie zauważać, że od dawien dawna tak już nie jest. Z drugiej strony w gry planszowe grają teraz w zasadzie jedynie ci, którzy grali w nie w młodości z powodu braku lepszych zajęć. Wychowywali się na nich w młodości, więc chcą swoim dzieciom pokazać, że są lepsze gry niźli komputerowe.
Co do samego artykułu, to akurat nie dziwię się że jest on napisany w formie "hate". Wydaje się, że gra komputerowa, zwłaszcza obecne, to już jest super skomplikowana machineria, że planszówka to jakiś bardzo mocno ubogi kuzyn którego najlepiej koło domu nie trzymać, by się nie kompromitować. Trochę to bolące jest, bo przy planszówkach można mieć lepszego uśmiecha niźli w grach komputerowych, no ale... poglądów się nie zmieni.
Name's Little Nemo, I'm the Dream Master!
Little bit of fun is all I'm after!
Little bit of fun is all I'm after!
- Arkon
-
-
Spis dodatków autora:
• #Lista dodatków
• Osada
• Rycerze Bóstw
• WKO - Posty: 831
- Rejestracja: środa 13 maja 2009, 12:43
- Lokalizacja: okolice Lublina
- Płeć:
- Wiek: 43
Cóż, swego czasu sporo nerwów mnie kosztowały "czyste" wersje Stalker: Clear Sky i UFO: Aftershock.Niedźwiedź pisze:„Gry planszowe zwierają zbyt wiele błędów i niedomówień, żeby móc się nimi w pełni cieszyć”.
Bo poniekąd są. Moim zdaniem planszówki lepiej rozwijają wyobraźnię. No i nie szkodzą tak na wzrok :twisted:Nemomon pisze:Wychowywali się na nich w młodości, więc chcą swoim dzieciom pokazać, że są lepsze gry niźli komputerowe.
Chociaż przyznam szczerze, że bardziej spodziewałbym się takiego poglądu u nas w Polsce niż że tak powiem "na zachodzie".
- SPIDIvonMARDER
-
-
Spis dodatków autora:
• #Lista dodatków
• Likantropia - Posty: 661
- Rejestracja: poniedziałek 01 cze 2009, 16:42
- Lokalizacja: Danzig-Osowa
- Płeć:
- Wiek: 33
- Kontakt:
- SeSim
-
-
Spis dodatków autora:
• #Lista dodatków
• Krypta Upiorów (pomagier)
• Labirynt Magów (pomagier)
• Poszukiwacze - Posty: 6145
- Rejestracja: poniedziałek 07 lis 2005, 19:18
- Lokalizacja: z krzesła :P
- Płeć:
- Kontakt:
No nie... Nemo teraz to przegiąłeś zwłaszcza z Chińczykami i Warcabami. To są bardzo ciekawe gry strategiczneNemomon pisze: Chińczyk, Warcaby, Halma, Młynek - gry typowo dla dzieci. I ci "bardziej dorośli i mądrzejsi" zdają się nie zauważać, że od dawien dawna tak już nie jest.
Problem jest moim zdaniem złożony. Bo to wszystko zależy od środowisk w których się obracasz. Niemniej jakby wziąć ogół społeczeństwa to raczej MiMy są niszowe...
Top Secret Ninja Off Topic Creators Internatinal Organization Member
- Mały Nemo
-
A kind, crazy fool and a stubborn kid. - Posty: 24020
- Rejestracja: sobota 04 lis 2006, 14:17
- Lokalizacja: Slumberland
- Płeć:
- Wiek: 18
Nie powiedziałem, że te gry nie są strategiczne. Dla mnie Młynek jest nawet bardziej strategiczny od Chińczyka, ale nie zmienia to faktu, że pokutuje przeświadczenie, że są to gry dla dzieci z których się z wiekiem winno wyrastać. Albo grywać jedynie z własnymi dziećmi.
Name's Little Nemo, I'm the Dream Master!
Little bit of fun is all I'm after!
Little bit of fun is all I'm after!
- Qxa
-
- Posty: 232
- Rejestracja: poniedziałek 23 lis 2009, 20:57
- Lokalizacja: Żywiec
- Płeć:
- Wiek: 36
Jasne że rozrywka niszowa. Co utwierdziło mnie w przekonaniu po zjeździe, to to że w TMiM czy MiM czy MM gra się zajebiście w swojej ekipie, ostatecznie z kimś kto kocha tą grę.. Bo można wycisnąć z gry wszystkie soki, walczyć o każdy punkt siły z potem na czole. Ważne są teksty rzucane podczas gry i atmosfera. Jak gra się z kimś kto nie czuje klimatu i nie ogarnia, jest nudno i odechciewa się gry.
"Ptaki w jej warkoczach drzemią,
Gdy spękana słońcem ziemia"
Gdy spękana słońcem ziemia"
- SeSim
-
-
Spis dodatków autora:
• #Lista dodatków
• Krypta Upiorów (pomagier)
• Labirynt Magów (pomagier)
• Poszukiwacze - Posty: 6145
- Rejestracja: poniedziałek 07 lis 2005, 19:18
- Lokalizacja: z krzesła :P
- Płeć:
- Kontakt:
- Niedźwiedź
-
- Posty: 267
- Rejestracja: poniedziałek 27 lut 2012, 14:36
- Lokalizacja: Poznań
- Płeć:
- Wiek: 40
Jest na to sposób... taki iście szatański... sprawdza się w około 90%. :twisted:
Daję początkującemu dobrą postać, a sobie w miarę słabą i podczas pierwszej gry daję fory co by się nakręcił(a). Dzięki temu przekonałem sporo ludzi do tej gry, teraz nawet sami zapraszają na partyjkę. Ja tam osobiście wolę walczyć w hardkorowych warunkach, co by zabawa była, jednakże spora część ludzi za bardzo się zniechęca gdy podczas perwszej partii jest miażdżona...
Daję początkującemu dobrą postać, a sobie w miarę słabą i podczas pierwszej gry daję fory co by się nakręcił(a). Dzięki temu przekonałem sporo ludzi do tej gry, teraz nawet sami zapraszają na partyjkę. Ja tam osobiście wolę walczyć w hardkorowych warunkach, co by zabawa była, jednakże spora część ludzi za bardzo się zniechęca gdy podczas perwszej partii jest miażdżona...
Grammar - The difference between knowing your shit and knowing you're shit!
- Niedźwiedź
-
- Posty: 267
- Rejestracja: poniedziałek 27 lut 2012, 14:36
- Lokalizacja: Poznań
- Płeć:
- Wiek: 40
Na światło dzienne wyszły pewne cieakwe fakty, rzekomo w tamtym momencie doszło do pewnego konfliktu na łamach anglo-saskiej prasy, czytaj okres luty-kwiecień 2011.
Ktoś się na kogoś obraził i chyba dał upust swej złości w postaci właśnie serii takich artykuł, w mniej lub bardziej poważnych czasopismach/magazynach/etc.
Co do konkretów nie chciałbym tutaj wróżyć z fusów bo nie jestem miejscowym i wolałbym czegoś nie przekręcić. Wygląda to tak trochę jakby jeden z dyrekotrów Mercedes-a chciał pojechać po innym dyrektorze dajmy na to z firmy produkującej rowery (np. Giant czy Shimano, jakie tam wolicie). Dziecinne n'est ce pas?
Ktoś się na kogoś obraził i chyba dał upust swej złości w postaci właśnie serii takich artykuł, w mniej lub bardziej poważnych czasopismach/magazynach/etc.
Co do konkretów nie chciałbym tutaj wróżyć z fusów bo nie jestem miejscowym i wolałbym czegoś nie przekręcić. Wygląda to tak trochę jakby jeden z dyrekotrów Mercedes-a chciał pojechać po innym dyrektorze dajmy na to z firmy produkującej rowery (np. Giant czy Shimano, jakie tam wolicie). Dziecinne n'est ce pas?
Grammar - The difference between knowing your shit and knowing you're shit!