Strona 1 z 2
Stare gry podwórkowe
: poniedziałek 21 maja 2007, 11:34
autor: Leviathan
SeSim pisze:Btw nie wspomnę już o kompletnym puszczeniu w niepamięć gier "podwórkowych".
W dzieciństwie graliśmy w nogę, w chowanego, w ganianego, w puchę, w kwadraty, w tysiąca (tego rysowanego kredą), w kapsle...
Podejrzewam, że 90% dzisiejszych dzieciaków w ogóle nie słyszała o tych grach...
SeSim pisze:Nie ma gier nie opartych na przemocy. Na upartego nawet w durnym chińczyku czy tetrisie można się dopatrzeć uśmiercania pionków i klocków

Nie zgadzam się. Mylisz przemoc z rywalizacją, która rzeczywiście jest elementem sine qua non w zasadzie każdej gry. Przemoc nie.
: poniedziałek 21 maja 2007, 18:37
autor: mriswith
Leviathan pisze:w kapsle...
Oj jak się w to grało... mecze, żużel, wyścig "kolarski", i najlepsze - motocross: 20 osób od rana siedzi w piakownicy, najpierw robimy trasę, pochyłe zakręty posypujemy piaskiem tak, by ktoś kto się na nich zatrzymuje ześlizgiwał się do rowu, rowy z wodą, "z kolcami"... i każdy ma po 5ciu zawodników, wypadniesz z trasy czy do rowu - odpadasz. To były czasy... wciąż jeszcze 3mam przez sentyment koło 30 drużyn piłkarskich i 3 żużlowe w pudełku

: poniedziałek 21 maja 2007, 23:48
autor: gural
Leviathan pisze:W dzieciństwie graliśmy w nogę, w chowanego, w ganianego, w puchę, w kwadraty, w tysiąca (tego rysowanego kredą), w kapsle...
Dodam jeszcze grę w "noża". To była dopiero świetna gra, aczkolwiek raczej dla chłopaków. Grał ktoś? :>
: wtorek 22 maja 2007, 00:36
autor: Emil
chodzi ci o tą co sobie można było poranić palce :?:
jeśli tak to grałem :mrgreen: na początku jak uczyłem się to używałem śrubokręta bo mnie bolało później już nóż kuchenny :mrgreen: - hardcorowa gra jeśli mówimy o tej samej :badgrin:
: wtorek 22 maja 2007, 01:31
autor: gural
Chodzi mi o tą grę, w której rysowało się na ziemi (podłoże piasek albo ziemia) okrąg, w wielkości zależnej od ilości graczy, po czym dzieliło się go na równe kawałki dla każdego. Każdy miał swój nóż. Gra polegała na rzuceniu nożem w pole jednego z przeciwników, które graniczyło z naszym tak, żeby nóż się wbił. Jeśli się nie udało, to rzucał następny. Jeśli natomiast nóż się wbił, to musieliśmy narysować prostą linię (równo z wbiciem ostrza) biegnącą od naszego pola do końca pola przeciwnika. Podczas zaznaczania nowej linii nie mogliśmy wyjść z naszego pola (oczywiście można było kucać i podpierać się rękoma). Jeśli nam się nie udało to zmazywało się niedokończoną linię i rzucał następny. Jeśli jednak nam się udało, zabieraliśmy tą część przeciwnikowi i dołączaliśmy do siebie. Gracz odpadał, gdy wyszedł poza swoje pole. Oczywiście dla bezpieczeństwa była zasada, że podczas rzutu przeciwnika w nasze pole wychodziliśmy z naszego terenu.
Była to świetna gra, bo nie dość, że wymagało techniki rzutu nożem (było kilka styli) to wprowadzało elementy dyplomatyczne

: wtorek 22 maja 2007, 08:49
autor: mriswith
Ja grałem!

super gra, rzeczywiście... w miarę dobry nożownik był ze mnie

Grałem też w wersję gdzie rysowało się jakby statki, kilkanaście małych okręgów i trzeba w nie było wbić nóż.
: wtorek 22 maja 2007, 09:49
autor: Emil
gural grałem w to kilka razy lecz u nas przyjął się bardziej "Kamień". Plansza i reszta wszystko tak jak u ciebie jednak myśmy kopali w siebie kamieniem i ten kto wykopał kamień poza plansze tracił jakąś część swego pola. Jak kogoś się nabiło i kamień pozostał w jego polu to też tracił część swego pola

Ech gra świetna i nie raz wracałem z siniakami na nogach :biggrin:
: wtorek 22 maja 2007, 10:18
autor: SeSim
Chodzenie po ogrodzeniu szkoły i kto mniej razy spadnie też było fajne
EDIT:
Oczywiście w noże różnego rodzaju oraz kapsle też grałem

Najbardziej jednak zapadła mi w pamięć gra w "ławki" — Zestawiało się krąg z ławek, każda ławka to była bramka. Ludkowie siadają każdy na swojej ławki i chodzi o to żeby wbić komuś bramkę

. Cholera tylko nie pamiętam jak to się punktowało

: wtorek 22 maja 2007, 12:30
autor: Lens
gural pisze:Dodam jeszcze grę w "noża".
My mielismy dwie. Tę ktora opisal gural nazywalismy "koło" i byla jescze gra w "statki", ewentualnie "okręty". W duzej odleglosci od siebie wyznaczalo sie - bazy i i podażalo w strona przeciwnika, udany rzut powodowal kreslenie statku, czyli swojej figury geometrycznej na piachu, ze statku mozna bylo dalej rzucac, kto pierwszy dotarl do bazy przeciwnika i ja zniszczyl (wbil w nia noz) wygrywal. Zeby nie bylo za latwo zawsze rzucalismy za "ostrza". W ogole jak sobie przypomne te okreslenia dzieciece szczegolnie przy kapzlach- kolarzach typu "łajka", jak ktos ściał zakręt, albo "wyloł" jak ktos wypad poza trase. Te powiedzonka, to byl dopiero istny cud na nowy topic :mrgreen: .
Poza tym jeszcze zaszczepialismy nute hazardu przy "spuszczankach" , czyli rzucaniu z pozycji stojacej monet na ziemie, jak komus udalo sie przykryc inna monete zgarnial pule.
Z piłki to mieliśmy przede wszystkim "zochy" (kazdy na swoim polu i tylko raz pilka moze sie dotknac pola), "ślązaka" (w tym przypadku raz sie mozna dotknac pilki, a gosc na bramce ktory uzbiera 6 puszczonych bramek ma kopaniaka pilka w tylek) i "ścianki" (kopanie pilka w sciane) oprócz klasycznego "mecza" w ktorego grało się "blokowe" z innymi blokami.
Gralo sie tez w kosza w "Króla" (rzucanie osobistych, a jeden gosc bedacy krolem, po kazdy nieudanym twym rzucie mogl cie wrzucic i degradowac o kolejne pozycje az do wykluczenia) i "Cesarza" czyli rzucanie pilka do kosza z miejsca w ktorym sie ja zlapie, tu duza role pełnily tzw. "petardy" i "czyste"
A wieczorem juz z dziewczynami :-" obowiazkowy "chowany" zwany rowniez u nas "kryjówką".
I jeszcze przeciez "podchody".
: wtorek 22 maja 2007, 12:41
autor: myraellen
Dodam jeszcze grę w "noża". To była dopiero świetna gra, aczkolwiek raczej dla chłopaków.
nie tylko dla chłopaków [-X :mrgreen: , u mnie wszyscy namietnie w nia pogrywali

{|=
Populanraa była również zabawa "w podchody", odpowiednim terenem były jakieś krzaczyska, gęste lasy, place budowy lub inne labiryntopodobne obszary, na których dwie grupy - szukających i szukanych, miały za zadanie jak najdłużej pozostawać w ukryciu/jak najszybciej odnależć przeciwnika.
: wtorek 22 maja 2007, 12:52
autor: gural
Lens pisze:"ślązaka"
U mnie to się zwie "jedynki".
Przypomniały mi się jeszcze dwie.
Pierwsza, "lotki", polega na trafieniu do kosza, jeśli piłka nie wpada, to następny musi rzucać będąc w powietrzu (po wyskoku), nie mógł przy rzucie dotykać ziemi, jak nie trafił, to następny i tak w kółko. Jak ktoś trafił to szedł na linię osobistych i zaczynał następną kolejkę rzutem tyłem (stojąc plecami do kosza). Przed rzutem każdego piłka mogła się tylko 1 raz odbić od ziemi. Za "świecę" dostawało się -1. Za trafienie +1. Grało się do -5/+5.
Druga, mojego autorstwa ^^, "kłosz" (miks słów "Squash" i "Kosz"). Polegała mniej więcej na tym co Squash, tylko że piłką do kosza rzucaliśmy w tablicę/obręcz. Jak wiadomo, im mocniej, tym lepiej

Często liczyła się technika trafiania w obręcz tak, żeby piłka odlatywała w bok, ale niekiedy wystarczyła laga w tablice, po której piłka przelatywała nad delikwentem nie pozostawiając mu szans :badgrin: Podczas "kłosza", nie można było trafić do kosza, bo dostawaliśmy karny punkt, tak samo jak w momencie nie trafienia w tablice/obręcz. Grało się do 10 karnych punktów.
: wtorek 22 maja 2007, 13:01
autor: chmiel
eeeeee skłosz nie jest jedynie twoim pomysłem, bo razem żeśmy to rozkminili

: wtorek 22 maja 2007, 13:02
autor: gural
chmiel pisze:eeeeee skłosz nie jest jedynie twoim pomysłem, bo razem żeśmy to rozkminili
No, no. Chodziło mi, że jestem jednym z autorów

Zapomniałem, że tu bywasz to cię nie wymieniałem ;p
: wtorek 22 maja 2007, 15:50
autor: mriswith
gural pisze:Druga, mojego autorstwa ^^, "kłosz" (miks słów "Squash" i "Kosz").
Qrde gural, może nie wiesz ale to przyszło aż do Lublina
Lens pisze:ochy" (kazdy na swoim polu i tylko raz pilka moze sie dotknac pola),
U mnie nazwa "kwadraty"
Lens pisze:ślązaka
"Dupca"
Lens pisze:ścianki" (kopanie pilka w sciane) oprócz klasycznego "mecza" w ktorego grało się "blokowe" z innymi blokami.
Gralo sie tez w kosza w "Króla" (rzucanie osobistych, a jeden gosc bedacy krolem, po kazdy nieudanym twym rzucie mogl cie wrzucic i degradowac o kolejne pozycje az do wykluczenia)
No oczywiście

Król był świetny.
Była jeszcze gra z użyciem kart - "policjanci i złodzieje"
Liczba kart zalezna od ludzi, musiał być Król, kat, asy to policja, 9 to zlodzieje, ew. krolowa jeszcze. Rozdajesz karty. Potem król odlicza. Zlodzieje mają obiec sklep i wrocic na miejsce, policja ma do tego nie dopuścić. Złapani złodzieje dostają poważną karę od Króla którą wykonywał kat.
Bawiło się jeszcze w "podchody", i "chowanego" drużynowo dziewczyny na chłopaków na całym osiedlu.
W piłkę "słupek-poprzeczka". Na punkty. Poprzeczka to 100, słupek 50, spojenie 200, zwykły gol 5. Trzeba było uzbierać ustaloną wcześniej liczbę punktów.
Było coś podobnego do "noża". Też koło i każdy ma swoją część wyrysowaną kredą. Jena osoba rzuca jak najwyżej piłkę, inna ma złapać a wszyscy się rozbiegają. Łapiący może zrobić kilka kroków, i rzuca. kogo trafi temu zabiera teren. Następnie to on rzuca do góry, a ten trafiony musi złapać.
: wtorek 22 maja 2007, 16:19
autor: gural
mriswith pisze:Qrde gural, może nie wiesz ale to przyszło aż do Lublina
\:D/ Albo ktoś miał taki sam pomysł, albo ktoś z moich znajomych ma znajomych w Lublinie

: wtorek 22 maja 2007, 19:19
autor: SeSim
Lens pisze:
, "ślązaka" (w tym przypadku raz sie mozna dotknac pilki, a gosc na bramce ktory uzbiera 6 puszczonych bramek ma kopaniaka pilka w tylek)
U mnie to się "warszawianka" nazywało lub po prostu "jedno podanie"
Widzę, że większość gier była taka sama

Nawet nie pamiętam od kogo to przychodziło... Czasem mam wrażenie, że to się wiedziało tylko nie wiem skąd

: wtorek 22 maja 2007, 19:33
autor: zbynu
a kapsle?? albo w zielonego?? super zabawy

) no chyba ze ktos mial slaby skok lub wolno biegal ( dotyczy 2 gry)
: wtorek 22 maja 2007, 21:23
autor: mriswith
zbynu pisze:w zielonego??
mógłbyś dokładniej przedstawić tą grę?
: wtorek 22 maja 2007, 21:31
autor: zbynu
z miłą chęcią no to tak gra polega na tym że jedna osoba goni resztę ale mogą biegać tylko po trawie bądź po kolorze zielonym drabinki itp. jeżeli nadepnąłeś na beton to ty gonisz dlatego trzeba skakać z trawy na trawe

przez beton chodnik itp. zabawa była super

aha jak ktos kogos zlapal to ten liczyl do iluś tam i zaczynał gonić
: wtorek 22 maja 2007, 21:40
autor: mriswith
Myślę, że te wszystkie gry odchodzą w zapomnienie nie tylko przez komputery. My dzieciństwo mieliśmy w czasie wyżu demograficznego, mieliśmy rówieśników, było się z kim bawić.
: wtorek 22 maja 2007, 21:56
autor: zbynu
ja tam zadnego nizu nie widze po podworku tyle dzieciakow biega ze nie wiem wogole skad sie to bierze

: środa 23 maja 2007, 00:16
autor: Emil
W piłkę "słupek-poprzeczka". Na punkty. Poprzeczka to 100, słupek 50, spojenie 200, zwykły gol 5. Trzeba było uzbierać ustaloną wcześniej liczbę punktów.
tysiąc lub hydraulik :biggrin:
Lens napisał/a:
, "ślązaka" (w tym przypadku raz sie mozna dotknac pilki, a gosc na bramce ktory uzbiera 6 puszczonych bramek ma kopaniaka pilka w tylek)
U mnie to się "warszawianka" nazywało lub po prostu "jedno podanie"
zbijak :badgrin:
z miłą chęcią no to tak gra polega na tym że jedna osoba goni resztę ale mogą biegać tylko po trawie bądź po kolorze zielonym drabinki itp. jeżeli nadepnąłeś na beton to ty gonisz dlatego trzeba skakać z trawy na trawe

przez beton chodnik itp. zabawa była super

aha jak ktos kogos zlapal to ten liczyl do iluś tam i zaczynał gonić
niebo ziemia :biggrin:
: środa 23 maja 2007, 07:04
autor: zbynu
w zbijaka to gralismy na wfie w podstawowce swietna zabawa wszyscy razem sa na 1 linii i ktos tam rzucal no przednia zabawa a teraz to czasem tylko slysze takie dzieci masz moze ta gre itp. zawsze wynalazek ktory mial pomoc ludzkosci okazal sie kolejnym niewypalem ktore szkodzi nam samym wiadomo tez pomaga ale i szkodzi

ale to tez jest moim zdaniem wina rodzicow ze nie ograniczaja dzieciom dostepu do kompa
: środa 23 maja 2007, 09:03
autor: mriswith
zbynu pisze:ale to tez jest moim zdaniem wina rodzicow ze nie ograniczaja dzieciom dostepu do kompa
Też tak uważam. Brejdak - 12 lat ma ograniczenie i gra tylko w piątek/sobota/niedziela, na każdy z tych dni przypada 2-3 godziny grania.
: środa 23 maja 2007, 11:32
autor: zbynu
i tak powinno byc wolalbym zeby moje dziecko bawilo sie na dworzu niz samo w domu wyalienowane brak komunikatywnosci bo w przyszlosci moze miec problemy ze znalezieniem sie w towarzystwie