: sobota 12 gru 2009, 16:32
Patrząc po swoich początkach, to mogę powiedzieć, że jak tu pierwszy raz wszedłem to byłem zachwycony co niektórymi kartami, ale z czasem moje spojrzenie na nie się zmieniło.
Im dłużej się w tym siedzi, tym większa jest świadomość szczegółów i spojrzenie na wszystko się zmienia. Dlatego na twórczość początkową autorów powinno się w sumie patrzeć z przymrużeniem oka.
Oni, ledwie w nią czasem bądź nawet kiedyś tylko grając, jeszcze nie widzą, że sformułowania bądź konkretne słowa są inne, że styl jest rażący, czy też coś po prostu źle wygląda. To wszystko przychodzi z czasem.
Ja ze swojego pierwszego dodatku byłem całkiem zadowolony, ale to nie były pierwsze karty jakie stworzyłem, a też sporo wcześniej się naczytałem kart innych osób.
I jeszcze względem tych dużych projektów. Naprawdę na chwilę obecną można sobie wydrukować kilka najciekawszych i niezbędnych dodatków, jak karty lukasa, PP, czy parę innych karcianych dodatków. Jak ktoś chce zwiększyć doświadczenia z gry, to zawsze jest zestaw Gieferga lub czeskiego, a jak kogoś nudzą ciągle te same karty, to Levi ma dla niego 500 nowych.
Ale dla mnie mój główny argument wciąż pozostaje - nie ma sensu robić nowych miejsc do ciągnięcia niewiele-różniących-się-od-oryginału-kart.
Główne możliwości rozwoju zostały już wykorzystane. Najsprytniejszy w tym był Gieferg, bo swoim Morzem uzyskał, luźno patrząc 50% rozgrywki, co ładne eksploatuje dorabiając do niego nowe dodatki. Dosyć sprytnie się też Sny / Kraina Snu wmontowały do gry zyskując także niezły procent.
Ale czy naprawdę jest sens dorabiać nowe dodatki, zyskując raptem kilka procent? Mając do wyboru wydrukowanie takiego dodatku to wolałbym raczej zagrać w inną grę, albo pójść w alternatywę i zagrać w MM bądź MiM (w zależności w co się gra).
Dlatego właśnie uważam, że duże projekty to przyszłość.
Jakby mnie ktoś poprosił o napisanie w jednym zdaniu czym jest mój projekt, to bym odpowiedział, że jest on jedynie przerysowaniem ze szczegółami oryginalnego obrazu.
Ja widzę jeszcze parę możliwości, które nie były eksploatowane przez twórców jak dotąd, ale nic w tym dziwnego, bo MiM po prostu ich nie udźwignie i aby dobrze działały, to oryginalna rozgrywka musi być na nie przygotowana i z góry je obejmować.
Im dłużej się w tym siedzi, tym większa jest świadomość szczegółów i spojrzenie na wszystko się zmienia. Dlatego na twórczość początkową autorów powinno się w sumie patrzeć z przymrużeniem oka.
Oni, ledwie w nią czasem bądź nawet kiedyś tylko grając, jeszcze nie widzą, że sformułowania bądź konkretne słowa są inne, że styl jest rażący, czy też coś po prostu źle wygląda. To wszystko przychodzi z czasem.
Ja ze swojego pierwszego dodatku byłem całkiem zadowolony, ale to nie były pierwsze karty jakie stworzyłem, a też sporo wcześniej się naczytałem kart innych osób.
I jeszcze względem tych dużych projektów. Naprawdę na chwilę obecną można sobie wydrukować kilka najciekawszych i niezbędnych dodatków, jak karty lukasa, PP, czy parę innych karcianych dodatków. Jak ktoś chce zwiększyć doświadczenia z gry, to zawsze jest zestaw Gieferga lub czeskiego, a jak kogoś nudzą ciągle te same karty, to Levi ma dla niego 500 nowych.
Ale dla mnie mój główny argument wciąż pozostaje - nie ma sensu robić nowych miejsc do ciągnięcia niewiele-różniących-się-od-oryginału-kart.
Główne możliwości rozwoju zostały już wykorzystane. Najsprytniejszy w tym był Gieferg, bo swoim Morzem uzyskał, luźno patrząc 50% rozgrywki, co ładne eksploatuje dorabiając do niego nowe dodatki. Dosyć sprytnie się też Sny / Kraina Snu wmontowały do gry zyskując także niezły procent.
Ale czy naprawdę jest sens dorabiać nowe dodatki, zyskując raptem kilka procent? Mając do wyboru wydrukowanie takiego dodatku to wolałbym raczej zagrać w inną grę, albo pójść w alternatywę i zagrać w MM bądź MiM (w zależności w co się gra).
Dlatego właśnie uważam, że duże projekty to przyszłość.
Jakby mnie ktoś poprosił o napisanie w jednym zdaniu czym jest mój projekt, to bym odpowiedział, że jest on jedynie przerysowaniem ze szczegółami oryginalnego obrazu.
Ja widzę jeszcze parę możliwości, które nie były eksploatowane przez twórców jak dotąd, ale nic w tym dziwnego, bo MiM po prostu ich nie udźwignie i aby dobrze działały, to oryginalna rozgrywka musi być na nie przygotowana i z góry je obejmować.