Historia Brada Johnsona

Wszelkie dyskusje i luźne rozmowy o świecie H. P. Lovecrafta.
Zablokowany
Awatar użytkownika
Wagnard [Autor tematu]
Astropata
Astropata
Astropata
Posty: 867
Rejestracja: poniedziałek 17 sie 2009, 18:01
Lokalizacja: "Hell on Earth"
Kontakt:

Historia Brada Johnsona

Post autor: Wagnard »

Rozdzial I

Wydarzenia ostatnich kilku miesiecy pokazaly mi, jak z pozoru niegrozne zainteresowania moga zmienic zycie w koszmar. Koszmar, ktory zmusil mnie, by powrocic do obroslego w mroczne legendy Arkham.
Kazda historia od czegos jednak sie zaczyna. Wychowalem sie w katolickiej rodzinie, w Ipswich w Massachusetts. Matka i ojciec od poczatku wywierali na mnie presje, abym zostal w przyszlosci duchownym. Jakiez bylo ich rozczarowanie, gdy postanowilem studiowac historie na Uniwersytecie Miskatonic w Arkham. Do dzis rodzicie nie odzywaja sie do mnie i nie odpisuja na listy.
Na studiach nie zdobylem przyjaciol. Wiekszosc czasu spedzalem w bibliotece. Przyznam, iz zycie moje, po tym jak rodzina postanowila o mnie zapomniec, nie nalezalo do najlatwiejszych. Robilem wiec co w mojej mocy, by otrzymac stypendium. Zylem w biedzie, na poddaszu jednej z kamienic, a moje zycie ograniczalo sie do nielicznych posilkow i studiowania ksiazek.
Mimo, iz zmarnialem, utrzymalem sie na studiach, az do ostatniego roku. W tym czasie zdobylem jednak niemala wiedze na temat historii okolicznych terenow. Prawdziwa pasja stalo sie dla mnie studiowanie lokalnych legend. Z zapalem przegladalem artykuly Advertiser'a dotyczace teorii, jakoby w Dunwich zyla rodzina parajaca sie czarna magia. Niektorzy jej czlonkowie zagineli, prawdopodobnie po samosadzie dokonanym przez przesadnych wiesniakow. Czytalem na temat Innsmouth, o ktorego mieszkancach mowiono, iz nie byli ludzmi. O rodzinie Marshow, ktorzy zawarli pakt z diablem, a takze o interwencji sil federalnych w tamtym rejonie.
Czesto rowniez mijalem slynny Dom Wiedzmy, w ktorym rzekomo mieszkala niegdys czarownica z Salem. Nigdy nie dane mi bylo wejsc do srodka, slyszalem jednak historie o ludziach ktorzy tam mieszkali, a ostatecznie skonczyli w miejscowym domu wariatow.
Najwieksza jednak obsesja darzylem tajemnicze ksiegi, w posiadaniu ktorych byl rzekomo Uniwersytet Miskatonic, a do ktorych nie mialem dostepu. Kopie Manuskryptow Pnakotycznych, egzemplarz przekletej sztuki Krol w Zolci oraz rzadko wspominany w innych pismach, zawsze jednak jako najmroczniejsze i najbardziej bluzniercze dzielo, Necronomicon szalonego araba Abdula Alhazreda. W tamtych dniach oddalbym wszystko, aby moc chociaz zobaczyc je na wlasne oczy.
Postanowilem, w ramach pracy koncowej, stworzyc kronike opisujaca wydarzenia jakie mialy miejsce w okolicy na przestrzeni ostatnich dwudziestu lat. W ramach badan musialem, oczywiscie, odwiedzic opisane przeze mnie miejsca.
Wizyte w Dunwich mozna bylo nawet zaliczyc do przyjemnych, nawet biorac pod uwage oschlosc i podejrzliwosc mieszkancow. Oczywiscie calosc mojej pracy byla jedynie pretekstem, by wreszcie wyrwac sie z Arkham i przyjrzec sie miejscom, o ktorych do tej pory jedynie czytalem. Odwiedzilem wiec stara farme Whateley'ow, aby obejrzec miejsce, w ktorym rzekomo jeden z czlonkow rodziny powolal do zycia przerazajaca bestie. Zobaczylem stary most, na ktorym jak dobrze wiedzialem umieszczono Znak Starszych Bogow, co bylo najlepszym dowodem na to, jak bardzo okoliczni mieszkancy wierzyli w stare, poganskie mity.
Odbylem rowniez wycieczke do Innsmouth, co bylo moim pierwszym bledem. Nie wytrzymalem tam nawet godziny. Smrod ryb, ktory przyprawial o mdlosci i ludzie, wszyscy byli... inni, w szczegolnosci przez oczy. Chyba nigdy nie mrugali. Przestalem sie dziwic, dlaczego kraza plotki, iz mieszkancy tego miasteczka nie sa ludzmi.
Moim kolejnym i byc moze najbardziej brzemiennym w skutkach bledem bylo otworzenie Necronomiconu. Poniewaz wykazalem, iz jest mi on niezbedny w moich badaniach, uzyskalem wreszcie dostep do tego tajemniczego dziela. Juz pierwsze wersy powinny mnie zniechecic. Czytalem jednak i nie moglem przestac. Cthulhu, Hastur, Nyarlathothep i Ithaqua, Shub-Niggurath i Yog-Sothoth. A takze sam Azathoth. Wizja istot oraz wydarzen innych niz wszystko co poznal czlowiek. To co bylo przed nim oraz co nastapi po nim, gdy kolo historii wykona pelen obrot. Ogrom wiedzy ktorej ludzki umysl nie powinien nigdy poznac. Wszystko w tej jednej ksiedze. Czytalem i czulem sie jakby mijaly eony, a wraz z nimi odplywal moj umysl.
Kiedy odzyskalem swiadomosc, znajdowalem sie na drodze prowadzacej do Innsmouth. Zawrocilem oczywiscie. Wiedzialem juz, kim sa Ci ludzie i co zrobili. Wiedzialem, co wydarzylo sie w Dunwich i co skrywal Dom Wiedzmy. Boze. Od tamtego dnia, co noc snie o zatopionym miescie cyklopow. Wiem, ze to R'lyeh, a takze o spoczywajacym tam, pograzonym w wiecznym snie Wielkim Cthulhu.
Ucieklem z Arkham, porzucilem studia i zamieszkalem w Kingsport. Nie znalazlem w nim jednak ukojenia. Zawartosc Necronomiconu nieublaganie odciskala swe pietno. Nocne koszmary, wizje niemozliwych do opisania bestii, byly zaledwie poczatkiem. Od niedawna zaczalem budzic sie w dziwnych miejscach; w lesie, na drodze do Arkham, na cmentarzu. Probowalem zamykac drzwi prowadzace do sypialni na klucz. Nic to jednak nie dawalo.
Gdy nie spalem, nawiedzaly mnie wizje. Widzialem w nich Arkham - spalone, pelne cial, opetane przez niemozliwe do opisania stworzenia. Slyszalem tez glos, straszliwy, przemawiajacy w jezyku jakiego nie slyszal zaden inny czlowiek.
Nic jednak nie przygotowalo mnie na to, co nastapilo dzisiejszej nocy. Najwyrazniej znow lunatykowalem. Nie uwierzylibyscie dokad! Ocknalem sie w jaskini, rozswietlonej blaskiem pochodni. Dookola mnie znajdowali sie ludzie w ciemnych szatach, z twarzami skrytymi w cieniu kapturow. Sam, ubrany w habit, trzymajac sztylet, stalem przy kamiennym oltarzu, na ktorym spoczywaly zwloki mlodej kobiety. Moja glowe natychmiast wypelnily wspomnienia wszystkich tych nocy, ktore w stanie snu spedzilem poza domem. Spotkania w lesie, przy ognisku. Tance, muzyka i krwawe rytualy. Szeptane modlitwy ku czci mrocznych bogow. Wiedzialem, ze zostalem wykorzystany. Wiem, ze pomagalem w przebudzeniu Wielkiego Cthulhu. Wrecz czuje, nawet teraz, jak jego swiadomosc budzi sie, rosnie.
Rzucilem sie do ucieczki. Wyrwalem sie, mimo iz zakapturzone postaci nie chcialy mnie puscic. Wypadlem z jaskini i pobieglem w las. Nie wiem, jak dlugo tak gnalem, ile sil w nogach, gdy nagle znalazlem sie na drodze do Arkham. To tam wszystko sie rozegra. Slyszalem, jak tamci mnie gonia, wszak nie wykonalem jeszcze zadania, jakie mi wyznaczyli. Ruszylem wiec ku miastu.
Nie wiem, dlaczego znalazlem sie akurat u drzwi kosciola. Wiem, ze to na jego schodach opuscily mnie sily. Ktos jednak mnie podtrzymal. Mialem nadzieje, ze wyslucha mej historii. Polowanie trwalo, a czas uciekal.


Awatar użytkownika
Wagnard [Autor tematu]
Astropata
Astropata
Astropata
Posty: 867
Rejestracja: poniedziałek 17 sie 2009, 18:01
Lokalizacja: "Hell on Earth"
Kontakt:

Re: Historia Brada Johnsona

Post autor: Wagnard »



Awatar użytkownika
Wagnard [Autor tematu]
Astropata
Astropata
Astropata
Posty: 867
Rejestracja: poniedziałek 17 sie 2009, 18:01
Lokalizacja: "Hell on Earth"
Kontakt:

Re: Historia Brada Johnsona

Post autor: Wagnard »

Rozdzial II

Gdyby nie siostra Mary i jej przyjaciele na pewno by mnie zlapano. Widzialem jednak, ze nie do konca wierza w moja historie. Nawet widok zakapturzonych postaci przemierzajacych nocami Arkham nie przekonal ich w pelni.
Darrell Simmons zgodzil sie ukryc mnie na pewien czas w swoim domu. Ciesze sie, ze to akurat on mnie ugoscil. Przez tych kilka dni, ktore u niego spedzilem wyznal mi, iz od dawna poszukuje dowodow na nadnaturalna dzialalnosc w Arkham. Mimo, iz w redakcji uwazano go za nieszkodliwego dziwaka nie poddawal sie. Czesto odwiedzal HarvegoWaltersa, ktorego rowniez zdazylem poznac.
Kultysci jeszcze przez kilka nastepnych nocy nawiedzali miasto, jednak fakt, iz w koncu przestali sie pojawiac nie oznaczal, ze nasze problemy sie skonczyly. Niedlugo po tych wydarzeniach znow zaczalem snic o podwodnym miescie, pelnym strzelistych wiez z czarnego kamienia. Architektura tego miejsca pelna byla niepojetych, przyprawiajacych o zawrot glowy krzywizn, przeczacych calej znanej czlowiekowi geometrii. Znow przemierzalem R'lyeh. Zawsze tez slyszalem przemawiajacy do mnie nienawistny glos. Budzilem sie wtedy zlany potem, przepelniony ogromnym lekiem. Wrocily tez wizje zniszczonego Arkham.
Wkrotce Darrell rowniez zaczal uskarzac sie na koszmary senne. W kilka dni pozniej Advertiser donosil o pladze bezsennosci, ktora nawiedzila Arkham. Mieszkancy skarzyli sie na koszmary, po ktorych czuli sie zmeczeni i pusci.
Wiedzialem, co to znaczy. Cthulhu sie budzil, a jego swiadomosc zaczynala coraz silniej oddzialywac na ludzi. Gdybym pare dni temu podzielil sie swoimi podejrzeniami z Darrellem i Hraveyem Waltersem czy siostra Mary pewnie powaznie zaczeliby sie zastanawiac czy ostatnie wydarzenia nie odcisnely sie na mojej psychice. Teraz jednak, sami odwiedzali w snach zatopione miasto cyklopow. Tak jak ja odczuwali zlowroga obecnosc spiacego tam przedwiecznego.
I wtedy to sie stalo. Mowili, ze stracilem przytomnosc. Ja jednak doswiadczylem kolejnej wizji. Widzialem mroczne, zakapturzone postaci zgromadzone wokol czarnego oltarza. Slychac bylo opetanczy spiew o chorej, nieludzkiej melodyce. Nagle swiat zawirowal i pekl. A Cthulhu sie przebudzil. Bylem glupcem, pomyslalem. Nie bylem im niezbedny. Uciekajac tylko odwloklem nieuniknione. Kultysci byli w posiadaniu wszystkich elementow ukladanki.
Opowiedzialem moim nowym towarzyszom o planach kultystow. Zblizal sie czas przesilenia letniego. W tym czasie, w jaskini nieopodal miasta, tej samej, z ktorej niedawno ucieklem, odprawia rytual majacy doprowadzic do przebudzenia Cthulhu.
Poprosilem Darrella i reszte o pomoc w przerwaniu rytualu. Nie chcialem ich w to mieszac czulem jednak, iz sam sobie nie poradze.


Awatar użytkownika
Wagnard [Autor tematu]
Astropata
Astropata
Astropata
Posty: 867
Rejestracja: poniedziałek 17 sie 2009, 18:01
Lokalizacja: "Hell on Earth"
Kontakt:

Re: Historia Brada Johnsona

Post autor: Wagnard »



Awatar użytkownika
Wagnard [Autor tematu]
Astropata
Astropata
Astropata
Posty: 867
Rejestracja: poniedziałek 17 sie 2009, 18:01
Lokalizacja: "Hell on Earth"
Kontakt:

Re: Historia Brada Johnsona

Post autor: Wagnard »

Rozdzial III

Stalismy posrodku jaskini, tuz przy oltarzu z czarnego kamienia. Ciala siedmiu kultystow spoczywaly nieopodal. Dziewczyna przeznaczona na ofiare dawno juz uciekla. Kaplan ukrywal sie za oltarzem. Boze. Wiedzialem, iz wyznawcy Cthulhu sa szaleni, jednak nigdy nie uswiadamialem sobie do jakiego stopnia. Kaplan powoli wylonil sie zza czarnego bloku. Rece od wewnetrznej strony mial w wielu miejscach ponacinane. Nagle wbil trzymany przez siebie sztylet we wlasny brzuch. Pociagnal go w gore, rozcinajac skore i miesnie. Trysnela krew. Kaplan opadl na kamienny blat, a nastepnie zsunal sie na podloge jaskini.
Nastepne wydarzenia byly jak zywcem wyjete z najgorszego scenariusza. Sciany jaskini zaczely drzec. Powietrze zrobilo sie ciezkie i wypelnione zapachem morza. Zaczynalo krecic mi sie w glowie. Mysli gnaly jak szalone, umysl zaczynal pograzac sie we mgle. Widzialem, ze inni przezywali dokladnie to samo co ja. A potem nastala ciemnosc.
We snie przemierzalem R'lyeh. Nadal znajdowalo sie pod woda, co bylo dobrym znakiem. Mijalem kolejne czarne budowle, stapalem po zawalonych gruzami ulicach. W koncu stanalem w samym sercu przekletego miasta. Naprzeciw mnie wznosila sie tytaniczna budowla, najwieksza sposrod znajdujacych sie w miescie. To pod nia spoczywal w swym wiecznym snie Wielki Cthulhu. A teraz wzywal mnie do siebie. Kazda czesc mojego ciala reagowala na jego zew.
Nagle budowla zaczela sie walic. Poczatkowo cala jej powierzchnie pokryly potezne pekniecia. Chwile potem runela. Powoli, wzbudzajac tumany pylu. Potezne skalne odlamki uderzajac o dno wyrzucaly w gore ogromne ilosci mulu. Ziemia drzala. Slyszalem jak peka.
Wszystko skonczylo sie rownie nagle jak sie zaczelo. Tam gdzie jeszcze przed chwila znajdowala sie ogromna czarna budowla, unosila sie chmura mulu i pylu. I wtedy go ujrzalem. Poczatkowo tylko jako ciemny i niewyrazny ksztalt. Potezny niczym gora, przytlaczal swym ogromem. Z chmury wylonila sie podobna do osmiornicy glowa z twarza pelna klebiacych sie macek. Spojrzal na mnie, a ja na niego. Spojrzalem w oczy Wielkiego Cthulhu. I od razu tego pozalowalem. Zobaczylem w nich nienawisc niemozliwa do ogarniecia. Nienawisc, ktora otworzyla sobie drzwi do mojego umyslu. Uslyszalem przepelniony wsciekloscia potezny ryk, ukladajacy sie w slowa nieznanego mi jezyka. Oczy Cthulhu rozblysly, a mnie ponownie ogarnela ciemnosc.
Nie wiem gdzie sie obudzilem. Wbrew wszelkiej logice nie byla to jaskinia, w ktorej przeszkodzilismy kultystom w odprawieniu rytualu. Wciaz przepelniala mnie trwoga po spotkaniu z Cthulhu. Mialem ochote sie zabic, jednak moja dlon wedrujaca po podlodze nie znalazla niczego odpowiedniego. Z opoznieniem zdalem sobie sprawe z faktu, iz leze i probuje przegryzc swoje nadgarstki. Z niechecia przestalem, choc czulem juz w ustach smak krwi.
Podnioslem sie czujac bol w kazdym zakamarku swojego ciala. Znajdowalem sie w wielkim pomieszczeniu, ktorego sciany i podloga byly wykonane z szarego kamienia.
Powoli wracalem do normy, chociaz nadal, gdzies wglebi, zalowalem tego iz sie przebudzilem. W koncu udalo mi sie stanac na nogach. Spostrzeglem, iz mam na sobie ten sam habit, w ktorym ucieklem z lasu pare dni temu. Rozejrzalem sie wokolo. Nie liczac biurka znajdujacego sie po prawej cale to ogromne pomieszczenie bylo zupelnie puste. Nie bylo zadnych okien ani drzwi. Najdziwniejsze bylo to, ze sufitu tez nie bylo. Tam gdzie powinien sie znajdowac unosila sie czarna chmura. Chwilami wydawalo mi sie ze cos w niej widze, jednak byly to chyba omamy mego zmeczonego umyslu. Uznalem, iz moj mozg nie wytrzymal spotkania z Wielkim Cthulhu i cale to pomieszczenie jest jedynie wynikiem wypaczonego dzialania mojej psychiki. Najpewniej znajduje sie teraz w przytulku w Arkham, a to miejsce jest jedynie moja interpretacja izolatki.
Podszedlem do biurka. Nie stalo przy nim zadne krzeslo, a jego blat byl pusty. Nagle z tylu uslyszalem kroki. Odwrocilem sie. Jak to mozliwe? Przeciez do tego pomieszczenia nie bylo zadnego wejscia. A jednak w moim kierunku zmierzal rosly, bialy mezczyzna ubrany w czarny habit. Kaptur mial zarzucony tak, iz zaslanial mu wiekszosc twarzy.
Zatrzymal od razu gdy tylko na niego spojrzalem.
-Nazywasz sie Brad Johnson i dokonales wraz z innymi czegos niezwyklego ? powiedzial.
Wraz z innymi. Boze. Zupelnie zapomnialem co z nimi.
- Niestety zgineli ? stwierdzil w odpowiedzi na moje mysli. - Wielki Cthulhu wpadl w szal. Nie przezyli spotkania.
Opadlem na kolana. Spodziewalem sie, ze czesc z nas zginie probujac powstrzymac kultystow jednak swiadomosc, ze tylko ja ocalalem uderzyla mnie bardziej niz wszystko inne.
- Obawiam sie jednak, ze pogorszyles jedynie stan rzeczy Bradzie Johnsonie. Twoja niezwykla wiedza i to czego dokonales w oczywisty sposob przykuly uwage innych, poteznych istot. Ta sala powstala jedynie po to, abys mogl poczekac na rozwoj wypadkow. Poza tymi scianami rozciaga sie samo centrum wszechswiata.
Serce zabilo mi mocniej. Boze bron, jesli to prawda...
- Szal Cthulhu dotarl, az tutaj i poruszyl samego Azathotha. W chwili gdy rozmawiamy, moj pan, bostwo o tysiacu postaci przekazuje ludzkosci wiadomosc. Wiadomosc od wladcy bogow. A gdy zostanie przekazana, Yog-Sothoth, Klucz i Brama, Wszechrzecz w Jednosci i Jednosc we Wszechrzeczy otworzy bramy do otchlani.


Awatar użytkownika
Wagnard [Autor tematu]
Astropata
Astropata
Astropata
Posty: 867
Rejestracja: poniedziałek 17 sie 2009, 18:01
Lokalizacja: "Hell on Earth"
Kontakt:

Re: Historia Brada Johnsona

Post autor: Wagnard »



Awatar użytkownika
Wagnard [Autor tematu]
Astropata
Astropata
Astropata
Posty: 867
Rejestracja: poniedziałek 17 sie 2009, 18:01
Lokalizacja: "Hell on Earth"
Kontakt:

Re: Historia Brada Johnsona

Post autor: Wagnard »

Rozdzial IV

Nie wiem jak, ani kiedy znalazlem sie z powrotem w Arkham. Horyzont rozswietlal blask zachodzacego slonca. W glowie wciaz dzwieczala mi ponura zapowiedz kaplana z otchlani. Wszystko wciaz wygladalo normalnie, a wiec najgorsze jeszcze sie nie zaczelo.
Przemierzalem skryte w mroku nocy zaulki Arkham. Brakowalo mi sil. Ogarnialo mnie niezwykle zmeczenie. Musialem isc wciaz podpierajac sie scian mijanych budynkow.
Wokolo panowal niezwykly, nawet jak na ta pore spokoj. Wszedzie panowala cisza i z rzadka gdzies w oddali przemykala skulona, nerwowo rozgladajaca sie na boki postac.
Nagle poczulem straszliwy bol w kosciach. Cialo przeszlo dziwaczne mrowienie. Uslyszalem syk dochodzacy z prawej strony. Gdy tam spojrzalem dostrzeglem, jak w ciemnosciach zaulka powietrze faluje i zmienia swoje barwy. Chwilami odnosilem wrazenie, iz widze cos po drugiej stronie, jakby zaulek prowadzil nie tam dokad pierwotnie powinien.
Yog-Sothoth, Klucz i Brama, Wszechrzecz w Jednosci i Jednosc we Wszechrzeczy otworzy bramy do otchlani.
Slowa kaplana rozbrzmialy echem w mojej glowie. Czyzbym wrocil jedynie, zeby zobaczyc jak miasto staje sie jedna wielka brama prowadzaca wprost do domeny Azathotha?
Ponownie spojrzalem w kierunku zaulka. Jeszcze nie widzialem tak wyraznego przejscia.
Nagle brama zniknela. Na chwile powialo przerazliwym chlodem. Gdy na powrot sie ocieplilo przejscie pojawilo sie ponownie okolo dwadziescia metrow dalej.
Szybko ruszylem w pierwszym lepszym kierunku, byleby tylko znalezc kogos, kogo moglbym ostrzec. Nie obchodzilo mnie czy mi uwierzy czy tez nie. Po prostu musialem cos zrobic.
Pamietam jak w rozpaczy i zalany lzami wpadlem na kogos. Pamietam rowniez jak zaczalem desperacko opowiadac o nadchodzacym zagrozeniu.
Wykrzykiwalem ostrzezenia.
Historia naprawde lubi sie powtarzac.


Awatar użytkownika
Wagnard [Autor tematu]
Astropata
Astropata
Astropata
Posty: 867
Rejestracja: poniedziałek 17 sie 2009, 18:01
Lokalizacja: "Hell on Earth"
Kontakt:

Re: Historia Brada Johnsona

Post autor: Wagnard »



Awatar użytkownika
Wagnard [Autor tematu]
Astropata
Astropata
Astropata
Posty: 867
Rejestracja: poniedziałek 17 sie 2009, 18:01
Lokalizacja: "Hell on Earth"
Kontakt:

Re: Historia Brada Johnsona

Post autor: Wagnard »

Rozdzial V

Zycie bywa przewrotne. Mimo powracajacych koszmarow o zniszczonym Arkham, po kilku tygodniach spokoju w moim sercu zrodzila sie nadzieja, iz wszystko jednak skonczy sie dobrze.
Niestety, pewnej nocy znow znalazlem sie w tajemniczej komnacie. Kaplan juz na mnie czekal.
-Witaj ponownie Bradzie Johnson ? przywital mnie. - Moj pan kaze cie poinformowac, iz wkrotce upomni sie o twoj swiat. Widze na twej twarzy zdziwienie. Czyzbys mial czelnosc myslec, ze o tobie zapomnial? W takim razie musze cie rozczarowac. Jednak na pocieszenie moj pan ma dla ciebie prezent. Z czasem odkryjesz jego przeznaczenie.
Nie rozumialem lub nie chcialem rozumiec tego, co przed chwila objawil mi kaplan. W chwile po jego ostatnich slowach zbudzilem sie w swoim pokoju z potwornym bolem glowy. Natychmiast tez dopadly mnie straszliwe mdlosci.
Wymiotowalem tak dlugo, ze mialem wrazenie iz wyrzuce wlasny zoladek. Drzacymi dlonmi przeplukalem usta i twarz. Gdy spojrzalem w lustro krzyknalem i odskoczylem w tyl. W lustrze dostrzeglem twarz upiora. Niemal nie poznalem samego siebie. Skore mialem pomarszczona, zupelnie jakbym postarzal sie nagle o dwadziescia lat. Z oczu, ktore staly sie calkiem biale, pozbawione zrenic, emanowal zimny blask.
Czyzby to mial byc prezent, o ktorym wspominal kaplan?
Wtedy nie mialem jeszcze pojecia jakim brzemieniem obdarzyli mnie przedwieczni. Wiedzialem tylko, iz final koszmaru wlasnie sie zbliza.
I to wielkimi krokami.


Awatar użytkownika
Wagnard [Autor tematu]
Astropata
Astropata
Astropata
Posty: 867
Rejestracja: poniedziałek 17 sie 2009, 18:01
Lokalizacja: "Hell on Earth"
Kontakt:

Re: Historia Brada Johnsona

Post autor: Wagnard »



Awatar użytkownika
Wagnard [Autor tematu]
Astropata
Astropata
Astropata
Posty: 867
Rejestracja: poniedziałek 17 sie 2009, 18:01
Lokalizacja: "Hell on Earth"
Kontakt:

Re: Historia Brada Johnsona

Post autor: Wagnard »

Epilog

W ostatniej chwili Brad Johnson zapieczetowal portal wlasna krwia, zamykajac droge Azathothowi i Nyarlathothepowi.
Mimo iz przez ostatnie tygodnie gwiazdy przesladowaly go, wpatrywal sie w nie z zachwytem.
Chwile pozniej zapadla ciemnosc.


[img]http://a.imageshack.us/img716/144/bradjohnsonprzd.jpg[/img]


Zablokowany