TURA 20 - PODSUMOWANIE
[img]
http://arkhamhorror.dl.interia.pl/Harvey.jpg[/img]
Ignorancja twoich kolegow z uczelni nie zna granic. Twoje rozmowy na temat Mitow sprawiaja, ze sluzba ochrony kampusu poczytuje cie za niespelna rozumu. Ochroniarze po raz kolejny wyprowadzaja cie z terenu uczelni i odwoza do Przytulku w Arkham. Po rozmowie z lekarzem zostajesz zwolniony, jednak w drodze do wyjscia najwyrazniej musiales skrecic w niewlasciwy korytarz, bo trafiasz do czesci osrodka, gdzie trzymane sa najciezsze przypadki. Slyszysz krzyki. Kiedy otwierasz ciezkie drzwi jednej z cel, aby sprawdzic co sie dzieje, z ciemnosci wyskakuje na ciebie mroczna postac! To szaleniec w kaftanie bezpieczenstwa, mamroczacy cos o niewidzialnych koszmarach. Zdajesz sobie sprawe, ze belkot pacjenta, wcale nie jest pozbawiony sensu. Dzieki umiejetnej rozmowie udaje ci sie wydobyc z niego jakies uzyteczne informacje.
[img]
http://arkhamhorror.dl.interia.pl/Mandy.jpg[/img]
Brama rozdziejaca rzeczywistosc nie jest w stanie przeciwstawic sie potedze artefaktu, ktory jest w twoim posiadaniu. Uzywasz Znaku Starszych Bogow by trwale wzmocnic granice miedzy wymiarami. Czujesz jak podczas rytualu potworna moc przeplywa przez twoje cialo i masz wrazenie jakby rozrywala cie na kawalki. Przejscie do Krain Snow kurczy sie powoli i faluje, by w koncu zniknac zupelnie. To zdecydowanie nie bylo przyjemne, ale czujesz satysfakcje, bo wiesz, ze byt, ktory chcecie powstrzymac, rowniez musial to poczuc. To jednak nie koniec, masz wrazenie, ze nie jestes na wyspie sama.
[img]
http://arkhamhorror.dl.interia.pl/Lee.jpg[/img]
To musi byc stwor, ktory zaatakowal cie kilka godzin temu, gdy rozmawiales z Ericiem Coltem! Zastanawiasz sie, czy czlonkowie Lozy byli odpowiedzialni za sprowadzenie tego monstrum do Arkham, niestety nie masz teraz czasu by to ustalic. Zgodnie z twoimi informacjami przejscie musi byc gdzies tutaj, cale szczescie, ze mozesz polegac na mocy Klucza. Udaje ci sie odnalezc brame i przejsc do Innego Swiata. Trafiasz na Plaskowyz Leng. Tutejsi handlarze o szerokich ustach i nogach zakonczonych kopytami sa bogaci, ale niebezpieczni. Postanawiasz nie ryzykowac, zadnych interesow z tymi istotami, wazniejsze problemy czekaja by sie nimi zajac.
[img]
http://arkhamhorror.dl.interia.pl/Joe.jpg[/img]
Przeprawa przez Rivertown to bylo istne pieklo. Dwa razy musiales zmienic droge, by nie wpasc na stwora siejacego spustoszenie na ulicach. I jeszcze ta inkantacja, ktora miala stworzyc mgle, pomoc sie ukryc. Wiecej mgly widziales nad kubkiem porannej kawy, niz po uzyciu tego zaklecia. Nie pojmujesz jak to moze sie komukolwiek do czegos przydac. Dom Wiedzmy tez okazal sie podlym zartem, owszem trafiles do tego pokoju z suto zastawionym stolem, posilek zdecydowanie pokrzepil, ale za to odnalezienie wyjscia juz do latwych nie nalezalo. Dom sie zmienial. Korytarze, drzwi, pomieszczenia, byly w innych miejscach, niz gdy tu wchodziles. Musiales sie nizle naglowic, by rozgryzc jak wyjsc z tego labiryntu. W koncu stajesz na ganku, zadowolony, ze masz ten koszmar za soba. I wtedy w twarz wybucha ci podmuch energii. Czujesz jakbys spadal, po czym tracisz przytomnosc.