Zagrałem dzisiaj w Relica i jestem zachwycony
Na początku myślałem, że to będzie po prostu Talisman z innymi grafikami, ale im więcej było wiadomo o grze tym bardziej było widać, że nie do końca i tak właśnie jest. W skrócie jest to Talisman z kilkoma dodatkami i paroma zmianami w regułach/nowymi regułami, które jednak wyszły grze na dobre.
Podstawowym problemem Talismana, który wielu graczy dzisiaj odrzuca jest bardzo duża losowość oraz przeciąganie partii w nieskończoność. Relic może nie zmienia tego całkowicie (trudno byłoby wtedy mówić o grze na mechanice Talismana, prawda?), ale modyfikuje te dwa aspekty rozgrywki na tyle żeby przekonać przeciwników Talismana. Gramy w maksymalnie cztery osoby, rozwój postaci jest dość szybki, ale jednocześnie ograniczony do danego poziomu więc w pewnym momencie nie da się już wzmocnić bohatera i chcąc nie chcąc, rusza się po zwycięstwo. Do tego cały czas mamy przynajmniej jedną misję, która trochę determinuje fragmenty planszy po których będziemy się poruszać (a robienie misji jest niezbędne żeby wygrać). Generalnie gra cały czas zachęca do tego żeby przeć naprzód zamiast kręcić się w kółko , bo a nuż teraz trafię fajną kartę (tutaj nie ma fajnych kart! wszyscy chcą nas zabić i zbezcześcić nasze zwłoki :badgrin: ). Na mniejszą losowość starć z kolei wpływa podział talii zagrożenia (tutejszych przygód) ze względu na główny atrybut, którym posługują się wrogowie. Oczywiście zdarzają się niespodzianki, do tego różne wydarzenia, karty czy też umiejętności tak nasze jak i wrogów mogą to modyfikować, ale jednak jest mniejsza szansa, że np. ktoś z wysoką siłą będzie non stop trafiał tylko na wrogów z wysoką mocą jak to się może zdarzyć w Talismanie.
Emocji starciom dodaje fakt, że przeciwnicy są dość mocni, często można trafić na wrogów, którzy mają kilkanaście punktów danej cechy i jeszcze jakieś dodatkowe właściwości. W walce pomaga reguła tzw. wybuchających kości - jeśli podczas rzutu ataku (a także podczas okazjonalnych testów umiejętności) wypadnie szóstka, rzucamy kolejną kością i sumujemy wynik. Przeciwnik jednak wykorzystuje tą samą regułę. Opcję kombinowania i szacowania własnych szans dają też karty mocy (tutejsze zaklęcia) gdyż zastosowano tutaj patent z planszówki Gears of War - kartę mocy możemy zagrać dwojako. Podstawą jest tekst karty, który oferuje różne rzeczy (przerzut kostki, bonusy do statystyk, dobranie ekwipunku itd.), ale każda karta ma również określoną wartość punktową, której można użyć zamiast rzutu kostką za ruch, test umiejętności czy też podczas walki i to z zastosowaniem zasady wybuchu (wartość sześć oznacza to samo co wyrzucenie szóstki). Wiedząc co nam 'wypadnie' podczas walki i co możemy do tego dodać, łatwiej ocenić czy warto pchać się w dane okolice czy też nie. Czyli ponownie, gra nie rezygnuje całkiem z losowości, ale daje możliwość wpływania na nią przynajmniej trochę.
Co mi się jeszcze podoba? Rozwój postaci jest fajny. Trofea z wrogów wymieniamy na poziomy postaci, które z kolei przekładają się na różne nagrody w zależności od bohatera. Czasem zwiększamy atrybuty, czasem dostajemy jakieś zasoby (walutę, ekwipunek), czasem odblokowujemy jakąś unikatową zdolność.
Dobrym pomysłem jest też ograniczenie przedmiotów. Większość pancerzy i broni ma określoną ilość ładunków, zużyjemy wszystkie i karta leci na stos odrzuconych więc trzeba mądrze nimi dysponować. Nie ma mowy o 'użyciu na wszelki wypadek'.
Podobają mi się też karty spaczenia (tutejszy odpowiednik likantropii). Karty te możemy otrzymać w różnych okolicznościach (badając obszar, walcząc z określonym wrogiem, czasem nawet z własnej woli). Niektóre mają efekty pozytywne (np. zwiększają nasze atrybuty, dają regenerację), inne negatywne (np. trudniej nam wykonywać pewne czynności) albo jedno i drugie. Jednocześnie jeśli przekroczymy limit kart spaczenia, nasza postać ginie i to permanentnie, musimy wylosować nową postać. Jest to o tyle istotne, że jak już napisałem, czasem te karty dają nam fajne efekty, ale nigdy nie wiadomo czy nie dobierzemy nagle jeszcze jednej i będzie po nas. Jeśli bohater zginie w walce to nie odpada z gry, traci jedynie część zasobów i budzi się w lecznicy, ale zdobyty ekwipunek i poziomy zachowuje. Konieczność wylosowania nowej postaci bez niczego będzie wtedy bolesna.
Na plus również nastawienie na klimat. Większość kart ma różne fabularyzowane opisy, oczywiście pełne patosu i fanatyzmu, ale jak najbardziej wpisujące się w uniwersum.
Co mi w grze nie pasuje? Na pewno maksymalna liczba graczy zredukowana do czterech. Rozumiem, że jest to związane po części z chęcią przyśpieszenia gry, ale czasem chciałoby się zagrać w większym gronie for fun, bez ciśnienia na zwycięstwo. Oczywiście da się to obejść, ale trzeba będzie przygotować trochę zamienników. Nie wystarczy kartka i ołówek do notowania rozwoju bohatera, niezbędne będą też żetony postaci związane głównie z misjami oraz podstawki pod popiersia bohaterów.
Brakuje mi trochę PvP. Gracze mogą sobie czasem szkodzić na różne sposoby, ale walki jako takiej gra nie uwzględnia. Według instrukcji, stosowne opcje mają się pojawić w dodatku i to rodzi nadzieję na coś więcej niż zwykłe talismanowe 'wybieramy atrybut, dodajemy modyfikatory i rzucamy kością'. Może dojdą bohaterowie z innych ras, a wraz z nimi nowe talie zagrożenia i scenariusze? Kto wie?
Szkoda też że twórcy przygotowali planszę według tego samego schematu co w Talismanie tj. trzy okręgi, w ostatnim poruszamy się po jednym obszarze aż do centrum gdzie toczymy ostatni bój (czy co tam jest celem scenariusza czyli relicowego odpowiednika alternatywnych zakończeń). Owszem, eksploracja planszy oferuje kilka fajnych zmian, a obszary w ostatnim kręgu potrafią napsuć krwi, co więcej można je omijać poświęcając odpowiednie zasoby (co też sprawia, że aby wygrać nie wystarczy mieć tylko wysokich atrybutów i kozackich broni), ale jednak konstrukcja planszy jest ta sama. Obawiam się że jeśli w dodatkach pojawią się plansze to będą to narożniki rozszerzające wybrane obszary.
Cóż, to chyba tyle
Post może nieco chaotyczny, ale to relacja na gorąco po pierwszej partii, pewnie napiszę coś jak więcej jak jeszcze pogramy