W końcu w sklepie będziemy, jak zobaczysz to cudo to od razu będziesz mógł u Denvera kupić nie wstając od stołuNemomon pisze:ak przywieziesz swoją kopię, to i ja z chęcią zagram, a potłumaczę zasady .
Relic: Tajemnica Sektora Antian
- Kaktus+
-
-
Spis dodatków autora:
• #Lista dodatków
• Apteka
• Kraina Snów
• Lodowa Kraina - Posty: 3416
- Rejestracja: niedziela 19 paź 2008, 19:45
- Lokalizacja: Mielec
- Płeć:
- Wiek: 39
- Mały Nemo
-
A kind, crazy fool and a stubborn kid. - Posty: 23515
- Rejestracja: sobota 04 lis 2006, 14:17
- Lokalizacja: Slumberland
- Płeć:
- Wiek: 17
- HunteR
-
- Posty: 3071
- Rejestracja: niedziela 03 lip 2005, 12:55
- Lokalizacja: Kraków
- Płeć:
- Wiek: 35
Zagrałem dzisiaj w Relica i jestem zachwycony Na początku myślałem, że to będzie po prostu Talisman z innymi grafikami, ale im więcej było wiadomo o grze tym bardziej było widać, że nie do końca i tak właśnie jest. W skrócie jest to Talisman z kilkoma dodatkami i paroma zmianami w regułach/nowymi regułami, które jednak wyszły grze na dobre.
Podstawowym problemem Talismana, który wielu graczy dzisiaj odrzuca jest bardzo duża losowość oraz przeciąganie partii w nieskończoność. Relic może nie zmienia tego całkowicie (trudno byłoby wtedy mówić o grze na mechanice Talismana, prawda?), ale modyfikuje te dwa aspekty rozgrywki na tyle żeby przekonać przeciwników Talismana. Gramy w maksymalnie cztery osoby, rozwój postaci jest dość szybki, ale jednocześnie ograniczony do danego poziomu więc w pewnym momencie nie da się już wzmocnić bohatera i chcąc nie chcąc, rusza się po zwycięstwo. Do tego cały czas mamy przynajmniej jedną misję, która trochę determinuje fragmenty planszy po których będziemy się poruszać (a robienie misji jest niezbędne żeby wygrać). Generalnie gra cały czas zachęca do tego żeby przeć naprzód zamiast kręcić się w kółko , bo a nuż teraz trafię fajną kartę (tutaj nie ma fajnych kart! wszyscy chcą nas zabić i zbezcześcić nasze zwłoki :badgrin: ). Na mniejszą losowość starć z kolei wpływa podział talii zagrożenia (tutejszych przygód) ze względu na główny atrybut, którym posługują się wrogowie. Oczywiście zdarzają się niespodzianki, do tego różne wydarzenia, karty czy też umiejętności tak nasze jak i wrogów mogą to modyfikować, ale jednak jest mniejsza szansa, że np. ktoś z wysoką siłą będzie non stop trafiał tylko na wrogów z wysoką mocą jak to się może zdarzyć w Talismanie.
Emocji starciom dodaje fakt, że przeciwnicy są dość mocni, często można trafić na wrogów, którzy mają kilkanaście punktów danej cechy i jeszcze jakieś dodatkowe właściwości. W walce pomaga reguła tzw. wybuchających kości - jeśli podczas rzutu ataku (a także podczas okazjonalnych testów umiejętności) wypadnie szóstka, rzucamy kolejną kością i sumujemy wynik. Przeciwnik jednak wykorzystuje tą samą regułę. Opcję kombinowania i szacowania własnych szans dają też karty mocy (tutejsze zaklęcia) gdyż zastosowano tutaj patent z planszówki Gears of War - kartę mocy możemy zagrać dwojako. Podstawą jest tekst karty, który oferuje różne rzeczy (przerzut kostki, bonusy do statystyk, dobranie ekwipunku itd.), ale każda karta ma również określoną wartość punktową, której można użyć zamiast rzutu kostką za ruch, test umiejętności czy też podczas walki i to z zastosowaniem zasady wybuchu (wartość sześć oznacza to samo co wyrzucenie szóstki). Wiedząc co nam 'wypadnie' podczas walki i co możemy do tego dodać, łatwiej ocenić czy warto pchać się w dane okolice czy też nie. Czyli ponownie, gra nie rezygnuje całkiem z losowości, ale daje możliwość wpływania na nią przynajmniej trochę.
Co mi się jeszcze podoba? Rozwój postaci jest fajny. Trofea z wrogów wymieniamy na poziomy postaci, które z kolei przekładają się na różne nagrody w zależności od bohatera. Czasem zwiększamy atrybuty, czasem dostajemy jakieś zasoby (walutę, ekwipunek), czasem odblokowujemy jakąś unikatową zdolność.
Dobrym pomysłem jest też ograniczenie przedmiotów. Większość pancerzy i broni ma określoną ilość ładunków, zużyjemy wszystkie i karta leci na stos odrzuconych więc trzeba mądrze nimi dysponować. Nie ma mowy o 'użyciu na wszelki wypadek'.
Podobają mi się też karty spaczenia (tutejszy odpowiednik likantropii). Karty te możemy otrzymać w różnych okolicznościach (badając obszar, walcząc z określonym wrogiem, czasem nawet z własnej woli). Niektóre mają efekty pozytywne (np. zwiększają nasze atrybuty, dają regenerację), inne negatywne (np. trudniej nam wykonywać pewne czynności) albo jedno i drugie. Jednocześnie jeśli przekroczymy limit kart spaczenia, nasza postać ginie i to permanentnie, musimy wylosować nową postać. Jest to o tyle istotne, że jak już napisałem, czasem te karty dają nam fajne efekty, ale nigdy nie wiadomo czy nie dobierzemy nagle jeszcze jednej i będzie po nas. Jeśli bohater zginie w walce to nie odpada z gry, traci jedynie część zasobów i budzi się w lecznicy, ale zdobyty ekwipunek i poziomy zachowuje. Konieczność wylosowania nowej postaci bez niczego będzie wtedy bolesna.
Na plus również nastawienie na klimat. Większość kart ma różne fabularyzowane opisy, oczywiście pełne patosu i fanatyzmu, ale jak najbardziej wpisujące się w uniwersum.
Co mi w grze nie pasuje? Na pewno maksymalna liczba graczy zredukowana do czterech. Rozumiem, że jest to związane po części z chęcią przyśpieszenia gry, ale czasem chciałoby się zagrać w większym gronie for fun, bez ciśnienia na zwycięstwo. Oczywiście da się to obejść, ale trzeba będzie przygotować trochę zamienników. Nie wystarczy kartka i ołówek do notowania rozwoju bohatera, niezbędne będą też żetony postaci związane głównie z misjami oraz podstawki pod popiersia bohaterów.
Brakuje mi trochę PvP. Gracze mogą sobie czasem szkodzić na różne sposoby, ale walki jako takiej gra nie uwzględnia. Według instrukcji, stosowne opcje mają się pojawić w dodatku i to rodzi nadzieję na coś więcej niż zwykłe talismanowe 'wybieramy atrybut, dodajemy modyfikatory i rzucamy kością'. Może dojdą bohaterowie z innych ras, a wraz z nimi nowe talie zagrożenia i scenariusze? Kto wie?
Szkoda też że twórcy przygotowali planszę według tego samego schematu co w Talismanie tj. trzy okręgi, w ostatnim poruszamy się po jednym obszarze aż do centrum gdzie toczymy ostatni bój (czy co tam jest celem scenariusza czyli relicowego odpowiednika alternatywnych zakończeń). Owszem, eksploracja planszy oferuje kilka fajnych zmian, a obszary w ostatnim kręgu potrafią napsuć krwi, co więcej można je omijać poświęcając odpowiednie zasoby (co też sprawia, że aby wygrać nie wystarczy mieć tylko wysokich atrybutów i kozackich broni), ale jednak konstrukcja planszy jest ta sama. Obawiam się że jeśli w dodatkach pojawią się plansze to będą to narożniki rozszerzające wybrane obszary.
Cóż, to chyba tyle Post może nieco chaotyczny, ale to relacja na gorąco po pierwszej partii, pewnie napiszę coś jak więcej jak jeszcze pogramy
Podstawowym problemem Talismana, który wielu graczy dzisiaj odrzuca jest bardzo duża losowość oraz przeciąganie partii w nieskończoność. Relic może nie zmienia tego całkowicie (trudno byłoby wtedy mówić o grze na mechanice Talismana, prawda?), ale modyfikuje te dwa aspekty rozgrywki na tyle żeby przekonać przeciwników Talismana. Gramy w maksymalnie cztery osoby, rozwój postaci jest dość szybki, ale jednocześnie ograniczony do danego poziomu więc w pewnym momencie nie da się już wzmocnić bohatera i chcąc nie chcąc, rusza się po zwycięstwo. Do tego cały czas mamy przynajmniej jedną misję, która trochę determinuje fragmenty planszy po których będziemy się poruszać (a robienie misji jest niezbędne żeby wygrać). Generalnie gra cały czas zachęca do tego żeby przeć naprzód zamiast kręcić się w kółko , bo a nuż teraz trafię fajną kartę (tutaj nie ma fajnych kart! wszyscy chcą nas zabić i zbezcześcić nasze zwłoki :badgrin: ). Na mniejszą losowość starć z kolei wpływa podział talii zagrożenia (tutejszych przygód) ze względu na główny atrybut, którym posługują się wrogowie. Oczywiście zdarzają się niespodzianki, do tego różne wydarzenia, karty czy też umiejętności tak nasze jak i wrogów mogą to modyfikować, ale jednak jest mniejsza szansa, że np. ktoś z wysoką siłą będzie non stop trafiał tylko na wrogów z wysoką mocą jak to się może zdarzyć w Talismanie.
Emocji starciom dodaje fakt, że przeciwnicy są dość mocni, często można trafić na wrogów, którzy mają kilkanaście punktów danej cechy i jeszcze jakieś dodatkowe właściwości. W walce pomaga reguła tzw. wybuchających kości - jeśli podczas rzutu ataku (a także podczas okazjonalnych testów umiejętności) wypadnie szóstka, rzucamy kolejną kością i sumujemy wynik. Przeciwnik jednak wykorzystuje tą samą regułę. Opcję kombinowania i szacowania własnych szans dają też karty mocy (tutejsze zaklęcia) gdyż zastosowano tutaj patent z planszówki Gears of War - kartę mocy możemy zagrać dwojako. Podstawą jest tekst karty, który oferuje różne rzeczy (przerzut kostki, bonusy do statystyk, dobranie ekwipunku itd.), ale każda karta ma również określoną wartość punktową, której można użyć zamiast rzutu kostką za ruch, test umiejętności czy też podczas walki i to z zastosowaniem zasady wybuchu (wartość sześć oznacza to samo co wyrzucenie szóstki). Wiedząc co nam 'wypadnie' podczas walki i co możemy do tego dodać, łatwiej ocenić czy warto pchać się w dane okolice czy też nie. Czyli ponownie, gra nie rezygnuje całkiem z losowości, ale daje możliwość wpływania na nią przynajmniej trochę.
Co mi się jeszcze podoba? Rozwój postaci jest fajny. Trofea z wrogów wymieniamy na poziomy postaci, które z kolei przekładają się na różne nagrody w zależności od bohatera. Czasem zwiększamy atrybuty, czasem dostajemy jakieś zasoby (walutę, ekwipunek), czasem odblokowujemy jakąś unikatową zdolność.
Dobrym pomysłem jest też ograniczenie przedmiotów. Większość pancerzy i broni ma określoną ilość ładunków, zużyjemy wszystkie i karta leci na stos odrzuconych więc trzeba mądrze nimi dysponować. Nie ma mowy o 'użyciu na wszelki wypadek'.
Podobają mi się też karty spaczenia (tutejszy odpowiednik likantropii). Karty te możemy otrzymać w różnych okolicznościach (badając obszar, walcząc z określonym wrogiem, czasem nawet z własnej woli). Niektóre mają efekty pozytywne (np. zwiększają nasze atrybuty, dają regenerację), inne negatywne (np. trudniej nam wykonywać pewne czynności) albo jedno i drugie. Jednocześnie jeśli przekroczymy limit kart spaczenia, nasza postać ginie i to permanentnie, musimy wylosować nową postać. Jest to o tyle istotne, że jak już napisałem, czasem te karty dają nam fajne efekty, ale nigdy nie wiadomo czy nie dobierzemy nagle jeszcze jednej i będzie po nas. Jeśli bohater zginie w walce to nie odpada z gry, traci jedynie część zasobów i budzi się w lecznicy, ale zdobyty ekwipunek i poziomy zachowuje. Konieczność wylosowania nowej postaci bez niczego będzie wtedy bolesna.
Na plus również nastawienie na klimat. Większość kart ma różne fabularyzowane opisy, oczywiście pełne patosu i fanatyzmu, ale jak najbardziej wpisujące się w uniwersum.
Co mi w grze nie pasuje? Na pewno maksymalna liczba graczy zredukowana do czterech. Rozumiem, że jest to związane po części z chęcią przyśpieszenia gry, ale czasem chciałoby się zagrać w większym gronie for fun, bez ciśnienia na zwycięstwo. Oczywiście da się to obejść, ale trzeba będzie przygotować trochę zamienników. Nie wystarczy kartka i ołówek do notowania rozwoju bohatera, niezbędne będą też żetony postaci związane głównie z misjami oraz podstawki pod popiersia bohaterów.
Brakuje mi trochę PvP. Gracze mogą sobie czasem szkodzić na różne sposoby, ale walki jako takiej gra nie uwzględnia. Według instrukcji, stosowne opcje mają się pojawić w dodatku i to rodzi nadzieję na coś więcej niż zwykłe talismanowe 'wybieramy atrybut, dodajemy modyfikatory i rzucamy kością'. Może dojdą bohaterowie z innych ras, a wraz z nimi nowe talie zagrożenia i scenariusze? Kto wie?
Szkoda też że twórcy przygotowali planszę według tego samego schematu co w Talismanie tj. trzy okręgi, w ostatnim poruszamy się po jednym obszarze aż do centrum gdzie toczymy ostatni bój (czy co tam jest celem scenariusza czyli relicowego odpowiednika alternatywnych zakończeń). Owszem, eksploracja planszy oferuje kilka fajnych zmian, a obszary w ostatnim kręgu potrafią napsuć krwi, co więcej można je omijać poświęcając odpowiednie zasoby (co też sprawia, że aby wygrać nie wystarczy mieć tylko wysokich atrybutów i kozackich broni), ale jednak konstrukcja planszy jest ta sama. Obawiam się że jeśli w dodatkach pojawią się plansze to będą to narożniki rozszerzające wybrane obszary.
Cóż, to chyba tyle Post może nieco chaotyczny, ale to relacja na gorąco po pierwszej partii, pewnie napiszę coś jak więcej jak jeszcze pogramy
[tu był obrazek, ale zepsuli forum]
- Mały Nemo
-
A kind, crazy fool and a stubborn kid. - Posty: 23515
- Rejestracja: sobota 04 lis 2006, 14:17
- Lokalizacja: Slumberland
- Płeć:
- Wiek: 17
Oj tak. Deck m a 60 kart, z czego ~45-50 to wrogowie.HunteR pisze: (tutaj nie ma fajnych kart! wszyscy chcą nas zabić i zbezcześcić nasze zwłoki :badgrin: ).
Nie całkiem, pozostali gracze mogą używać kartki papieru do zapisywania wartości atrybutów (lub znaczników postaci). De facto da się stworzyć i wydrukować swoje własne prywatne znaczniki postaci (np. kwadraciki czy trójkąciki) i zwiększyć liczbę graczy do nieskończoności.HunteR pisze:Co mi w grze nie pasuje? Na pewno maksymalna liczba graczy zredukowana do czterech.
Zgadza się, aczkolwiek i to można (po Talismanowemu) obejść. Generalnie można grać, iż postaci mogą nawzajem się atakować i albo zmusić do utraty Życia, albo zabrać kartę.HunteR pisze:Brakuje mi trochę PvP.
Trochę krzywdzisz Relic . Należy wspomnieć, iż scenariusze w Relic są obowiązkowe (w przeciwieństwie do alt. edningów) i mają większy wpływ na całość rozgrywki po planszy, podczas gdy Talismanowe endingi w większości przypadków wywierały swój efekt jedynie na KW.HunteR pisze:(czy co tam jest celem scenariusza czyli relicowego odpowiednika alternatywnych zakończeń).
Name's Little Nemo, I'm the Dream Master!
Little bit of fun is all I'm after!
Little bit of fun is all I'm after!
- Krzysiek
-
-
Spis dodatków autora:
• #Lista dodatków
• Dodatkowe karty
• Zaklęcia - Posty: 1482
- Rejestracja: wtorek 18 maja 2010, 16:31
- Lokalizacja: Polska
- Płeć:
- Kontakt:
- HunteR
-
- Posty: 3071
- Rejestracja: niedziela 03 lip 2005, 12:55
- Lokalizacja: Kraków
- Płeć:
- Wiek: 35
Dlatego napisałem, że da się to obejść, ale będzie to wymagało więcej pracy. Talisman zakłada, że max graczy to sześć, ale jeśli ktoś chce dołączyć to po prostu bierze kolejną postać i figurkę i może grać.Nie całkiem, pozostali gracze mogą używać kartki papieru do zapisywania wartości atrybutów (lub znaczników postaci). De facto da się stworzyć i wydrukować swoje własne prywatne znaczniki postaci (np. kwadraciki czy trójkąciki) i zwiększyć liczbę graczy do nieskończoności.
To było uproszczenie, ot żeby ktoś kto nie miał styczności z Reliciem, a gra w Talismana wiedział co to mniej więcej jest. Tak samo jak porównanie kart spaczenia do kart likantropiiNależy wspomnieć, iż scenariusze w Relic są obowiązkowe (w przeciwieństwie do alt. edningów) i mają większy wpływ na całość rozgrywki po planszy, podczas gdy Talismanowe endingi w większości przypadków wywierały swój efekt jedynie na KW.
Można, ale wtedy nasuwają się pytania czy zawsze atakujemy siłą czy może zawsze wybieramy cechę. Dlatego liczę, że PvP między graczami dodane w rozszerzeniu będzie ciekawszeZgadza się, aczkolwiek i to można (po Talismanowemu) obejść. Generalnie można grać, iż postaci mogą nawzajem się atakować i albo zmusić do utraty Życia, albo zabrać kartę.
Żaden problem Sam nie mogę się doczekać kolejnej partiiDzięki HunteR za tę recenzję, brzmi naprawdę dobrze:)
[tu był obrazek, ale zepsuli forum]
- Rogo
-
- Posty: 6187
- Rejestracja: niedziela 20 kwie 2008, 11:42
- Lokalizacja: Krzyków
- Płeć:
- Wiek: 37
Wczoraj w końcu zagrałem w Relica - udało się wygrać postacią na 3 poziomie, ze statystykami bodajże Siła 5, Wola 3, Spryt 7, mając 1 punkt Życia i 5 kart Spaczenia Poszedłem na żywioł i gdyby nie szczęścia na obszarze z wewnętrznego sektora, gdzie robi się test siły (której miałem aż 5), to bym kopnął w kalendarz.
Poza tym, że absolutnie nie ogarniam planszy, gra się fajnie. Jeszcze będę musiał ze 2 razy poczytać instrukcję oraz pytania i odpowiedzi na forum, żeby mieć pewność, że nie naciągam żadnych zasad
Poza tym, że absolutnie nie ogarniam planszy, gra się fajnie. Jeszcze będę musiał ze 2 razy poczytać instrukcję oraz pytania i odpowiedzi na forum, żeby mieć pewność, że nie naciągam żadnych zasad
Ja nawet nie mam Talismana.
- Mały Nemo
-
A kind, crazy fool and a stubborn kid. - Posty: 23515
- Rejestracja: sobota 04 lis 2006, 14:17
- Lokalizacja: Slumberland
- Płeć:
- Wiek: 17
Jak masz jakieś pytania, to wal śmiało! Plansza jest dosyć sporawa, ale ciekawa. Na pewno upgrade względem Talismana, przykładowo łatwiejsze wejście do Wewnętrznego Sektora (które w Talismanie są tylko formalnością), generalnie łatwiejsze wejścia do Środkowego Sektora (chociaż wcale się nie opłaca tam zbyt szybko wędrować), czy też nawet ciekawe alternatywy dla Pustyń.
Name's Little Nemo, I'm the Dream Master!
Little bit of fun is all I'm after!
Little bit of fun is all I'm after!
- Rogo
-
- Posty: 6187
- Rejestracja: niedziela 20 kwie 2008, 11:42
- Lokalizacja: Krzyków
- Płeć:
- Wiek: 37
- Mały Nemo
-
A kind, crazy fool and a stubborn kid. - Posty: 23515
- Rejestracja: sobota 04 lis 2006, 14:17
- Lokalizacja: Slumberland
- Płeć:
- Wiek: 17
Plansza Talismana jest czytelniejsza, bo się do niej przyzwyczaiłeś . Jak przez 15 lat grałeś w tę samą grę i tę samą planszę, to nawet głuchy niewidomy by się do niej przyzwyczaił .
Acz powiem, iż mi zawsze przysparzało kłopotów znaleźć startowe obszary oraz co konkretnie które narożniki robią. Dlatego też ten plik właśnie stał się moim największym przyjacielem i sojusznikiem podczas gier .
Co do przejścia, miałeś zajebiste szczęście i tyle Ile obszarów przeskoczyłeś? Co do kart Spaczenia, podczas jednej gry miałem ich 2 sztuki. Wylosowałem pod rząd 3 karty "Slave to Darkness", kończąc grę z 6 czy 7 kartami spaczenia .
Acz powiem, iż mi zawsze przysparzało kłopotów znaleźć startowe obszary oraz co konkretnie które narożniki robią. Dlatego też ten plik właśnie stał się moim największym przyjacielem i sojusznikiem podczas gier .
Co do przejścia, miałeś zajebiste szczęście i tyle Ile obszarów przeskoczyłeś? Co do kart Spaczenia, podczas jednej gry miałem ich 2 sztuki. Wylosowałem pod rząd 3 karty "Slave to Darkness", kończąc grę z 6 czy 7 kartami spaczenia .
Name's Little Nemo, I'm the Dream Master!
Little bit of fun is all I'm after!
Little bit of fun is all I'm after!
- Rogo
-
- Posty: 6187
- Rejestracja: niedziela 20 kwie 2008, 11:42
- Lokalizacja: Krzyków
- Płeć:
- Wiek: 37
Nie przeskoczyłem żadnego obszaru
Do Sektora Wewnętrznego wszedłem z 4 punktami Życia i 2 kartami Spaczenia, po czym:
Yllen Satari - Świat Staruchy - dobrałem 2 karty Spaczenia (miałem już 4)
Tytan Chaosu "Mals Furia" - straciłem 1 punkt Życia (zostało 3)
Demoniczny Świat Barxas - straciłem 1 Zasób (jako Techpriest miałem ich sporo)
Pałac Slaanesha - straciłem Zasób i punkt Życia (zostało 2)
Ogród Nurgla - dobrałem 5-tą kartę Spaczenia i straciłem przedostatni punkt Życia
Forteca Khorna - użyłęm karty Mocy z 6-ką, kość wybucha, dorzuciłem 3 i przeszedłem na styk bez szwanku
Labirynt Tzeentcha - odrzuciłem kary Mocy (których już nie miałem) i straciłem turę
Obszar Środkowy - graliśmy na to najprostsze zakończenie, że wystarczy dojść na środek
Do Sektora Wewnętrznego wszedłem z 4 punktami Życia i 2 kartami Spaczenia, po czym:
Yllen Satari - Świat Staruchy - dobrałem 2 karty Spaczenia (miałem już 4)
Tytan Chaosu "Mals Furia" - straciłem 1 punkt Życia (zostało 3)
Demoniczny Świat Barxas - straciłem 1 Zasób (jako Techpriest miałem ich sporo)
Pałac Slaanesha - straciłem Zasób i punkt Życia (zostało 2)
Ogród Nurgla - dobrałem 5-tą kartę Spaczenia i straciłem przedostatni punkt Życia
Forteca Khorna - użyłęm karty Mocy z 6-ką, kość wybucha, dorzuciłem 3 i przeszedłem na styk bez szwanku
Labirynt Tzeentcha - odrzuciłem kary Mocy (których już nie miałem) i straciłem turę
Obszar Środkowy - graliśmy na to najprostsze zakończenie, że wystarczy dojść na środek
Ja nawet nie mam Talismana.